Powyzszy tytul jest jedynym, jaki mi sie nasuwa, ilekroc pomysle o mijajacym roku.... Wiem, ociera sie o podsumowanie ale....tak jest...w istocie....
Otoz jest to moj ostatni post w tym roku... Za tydzien bede prawdopodobnie w drodze do Polski... Nie znajduje odpowiednich slow, ktore bylyby w stanie w pelni oddac moja przeogromna radosc z tym zwiazana..
W ciagu najblizszych dni czekaja mnie jeszcze porzadki, pakowanie, ostatnie prezenty, zakupy.... Nie wiem wiec czy zdaze jeszcze cos napisac a tak bardzo, bardzo chcialabym....
Dziekuje Wam, ze po prostu bylyscie, ze pisalyscie i komentarze i naprawde pelne ludzkiej zyczliwosci cieple maile, ze dzieki Wam blog ten w ogole ma sens.
Dziekuje takze za slowa wsparcia, kiedy nie "bylo mi najlepiej", kiedy pisalam nie zawsze na latwe tematy a WY wykazalyscie megazrozumienie...
Specjalne podziekowania pragne przekazac tzw"ANONIMYM" : WY nie jestescie ANONIMOWE...zostawiacie swoje imiona na kocu Waszych komentarzy...czytam je...wszystkie..zawsze...czasem z usmiechem, czasem z lezka w oku....DZIEKUJE WAM:)
I...pomimo tego, ze nigdy nie widzialam Was w tzw."realu" , przy lekturze Waszych blogow mialam wrazenie, jakbym Was znala.... dziekuje takze i za to.
Dziekuje moim najwierniejszym Czytelniczkom, ktore byly ze mna od samego poczatku i sa ze mna nadal... Dziekuje Wam z calego serca:)))
Dziekuje rowniez Tym , ktore moglam zainspirowac swoimi pracami, dziekuje Tym Dziewczynom, ktore zapragnely moich prac w swoich domach, dzieki Wam mialam szanse rozwijac moje hobby i jego efekty zamieszczac tutaj.....
I wreszcie... OGROMNE "DZIEKUJE" nalezy sie Wszystkim komentujacym moj poprzedni post... Nie spodziewalam sie az tak wzruszajacych komentarzy...Ciesze sie, ze niektore z Was poczuly ...NADZIEJE.. to wazne i...magiczne slowo...
Jesli powyzsze slowa brzmia zbyt slodko - przepraszam, nie taki byl ich cel.... Czesto a wlasciwie prawie zawsze pisze, co w danym momencie mysle i...publikuje...jesli zdarzaja sie "literowki"...coz, trudno. Chce, by wszystkie moje wpisy byly prawdziwe i okreslaly mnie jako czlowieka w sposob jednoznaczny...
....Ten rok, ktory wlasnie duzymi krokami zmierza ku koncowi byl wiec magiczny ale magiczny pozytywnie i pod innymi wzgledami rowniez.... Gdy obserwuje mojego Ludzika, jak sie rozwija, jak broi i za chwile mowi to swoje "kofam dich, mammi" - to...to jest magia wlasnie.... gdy w domu pachnie wanilia i cynamonem a za oknem cudowna pierzynka sniezna otula uspiona ziemie, krzewy i drzewa... to - to jest magia... gdy pisze i zamieszczam fotki a WAM sie to podoba, to...to jest magia wlasnie...
Istota , sensem istnienia jest czerpanie radosci z rzeczy pozornie blahych... i nie jest to wyswiechtana choc przyznaje - dosc powszechnie stosowana maksyma... Mysle ze chyba Kazda z nas to potrafi... I to...jest MAGIA....
Magia w mojej przedswiatecznej codziennosci okazalo sie - pomimo miotania sie pomiedzy "tym a tamtym" - poczynienie pewnych ostatnich w tym roku gadzetow....do domu...
Uszylam bowiem "chwytki" na gorace naczynia w formie klasycznej "wiszacej" i stojacej, przypominajacej rekawice ale bez palca ;))) smiac mi sie teraz chce, gdy na nia patrze;))))))) Inwalidka taka jakas mi wyszla;)))
Ponizej ocieplacz ..... swiecznik "zmontowalam" z szerokiego korka od lakieru do wlosow, ktory okleilam tasma dwustronna i "oblozylam" laskami cynamonu, nastepnie przewiazalam sznurkiem, zgrzebnym dosc w swej formie i....zaimprowizowany swiecznik...gotowy:) Polecam! Metoda szybka, efekt- niezly;)
...jeszcze male zblizenie na detale w "ocieplaczu" ( z okien wprawdzie nie wieje ale...to tez taka mala improwizacja;-)) ) Jesli zas chodzi o dekoracje typowo swiateczne..to....popelnilam kilka....niezbyt spektakularnych ale...jak na "pospiesznie improwizowane" - prezentuja sie- tak sobie mysle- nienajgorzej....
Musze to napisac : LUBIE dekorowac "pseudookap" w kuchni z okazji swiat bozonarodzeniowych, kuchnia moja wtedy przypomina taka.... tradycyjna kuchnie z "klimatem" ;-)))
W oranzerii, po obu stronach, symetrycznie powiesilam girlandy wiankow ( naprawde "na szybko kreconych": elementy koronki, tiulu drewniane korale...ot i cala "ozdoba")
Na drewnianym kijku, oplecionym bukszpanem zawisly....takie rozne tam, "co mi w rece wpadly"
Lojalnie uprzedzam: kominek czeka na zmiane image'u, ktora stanowczo nastapi wiosna... Kominek stylistycznie odcina sie od reszty pomieszczenia i drazni moje oczy, ilekroc przechodze obok, dlatego potraktowalam go troche tak...po macoszemu...
Pamietacie te zawieszki? Mialam ich dokladnie 56 sztuk...zostalo przy mnie...az dwie....ale za to - mam nadzieje- ciesza oczy TYCH OSOBEK, ktore chcialy miec je u siebie....
Z ozdob "nie-swiatecznych"...popelnilam serca...to znaczy popelnilam je duuuuzo wczesniej, po prostu teraz dopiero je skonczylam... Pozostalosc z kilkunastu innych, ktore rowniez goszcza w domach niektorych z Was:)) Milo mi, ze sie spodobaly:)))
A dzis.....gdy pisalam, to znaczy zaczynalam pisac ten post, Ludzik moj kochany przy aktywnym wsparciu Tatusia postawili niemal przed moim nosem taka oto "nieruchomosc":))))
Jak widac snieg juz zelzal, jest go o wiele, wiele mniej, niz przed kilku dniami, kiedy to zastanawialam sie, JAK MAM DOJSC DO SKRZYNKI NA LISTY :((((( oddalonej od drzwi frontowych o kilkanascie metrow:((( nie pamietam takiej zimy....no, moze w 1978 roku byly podobna w Polsce ale wtedy wszystko bylo inne...."Wystane" w tasiemcowej kolejce pomarancze mialy nieziemski smak i aromat, na prozno szukam go dzis wsrod kazdej, kupionej partii pomaranczy...moze tu MAGIA nie dziala, bo jest ich wszedzie pod dostatkiem.......
Nie wiem, czy czujecie podobnie ale...
Swieta mojego dziecinstwa, moich najdrozszych lat dziecinnych kojarza mi sie nieodmiedniie z MAGIA i wyjatkowoscia....bombki, ktore dziadek uratowal jeszcze z rodzinnego Nowogrodka, datowane na rok 1924...sa u mojej Mamy jeszcze...i nie mam odwagi poprosic Jej o nie....to tak cenna i krucha zarazem pamiatka, ze lepiej niech pozostanie na swoim miejscu...
Choinka...pod ktora spalam, czekajac na Mikolaja.... Nakryty stol z niezwykla starannoscia, potrawy podane naprawde "po krolewsku" ( tak sobie mysle, ze Mama moja powinna pisac bloga kulinarnego, Ona potrafi tak pieknie "podac" potrawy, tak zaaranzowac dekoracje "do zjedzenia", ze mysle sobie iz powinna sie ta umiejetnoscia dzielic....) ja niestety, w tym jestem niemota:((( )Potrawy....przeplataly sie ze soba....litewskie, lotewskie, ukrainskie - po prostu : kresowe z polskimi i...to jest ta "wyjatkowosc" swiat Domu Rodzinnego, za ktora tak strasznie tesknie..... Tak bardzo chcialabym, marzylabym sobie aby moj synek, Filek kochany rownie milo i tesknie wracal do swiat Jego dziecinstwa.....
Powoli musze sie zegnac ale nie na dlugo... piatego stycznia 2011 roku bede pewnie znow "w domu", wiec "widzimy sie za rok" :-))))))
A do tego czasu...
Zycze WAM Wszystkim i Kazdej z Was z osobna, z calego serca:
CUDOWNYCH SWIAT BOZEGO NARODZENIA,
NIEZAPOMNIANYCH WZRUSZEN,
DUZO, BARDZO DUZO MILOSCI,
MAGICZNYCH CHWIL WSROD NAJBLIZSZYCH ALE TAKZE I PRZYJACIOL
SLODKIEGO WYTCHNIENIA,
WSPANIALYCH PREZENTOW, (takich wiecie...od serca)
PYSZNOSCI NA CUDOWNIE NAKRYTYCH STOLACH,
SZAMPANSKIEJ ZABAWY SYLWESTROWEJ
A W NOWYM 2011 ROKU:
NIECH OMIJAJA WAS WSZELKIE KLOPOTY; TROSKI; CHOROBY I SMUTKI
NIECH USMIECH OPROMIENIA WASZE BUZKI A WSZELKA OBFITOSC NA TRWALE ZAWITA DO WASZYCH WSPANIALYCH DOMKOW
I....
SPELNIENIA WSZYSTKICH MARZEN WAM ZYCZE!!!!!!!!!
- a podobno moje zyczenia...czasem sie spelniaja;-))))
USCISKI KOCHANE DUSZYCZKI i...do zobaczenia za rok:)))))))