piątek, 26 lutego 2010

Moje inspiracje:))

Witam Was "przedwiosennie"
Dziękuję raz jeszcze i za wyróżnienie - Edinko:) i Wam wszystkim , które mnie odwiedzacie zostawiając tak przesympatyczne komentarze - rozpieszczacie mnie nieprzyzwoicie ale też i motywujecie do kolejnych "tfurczych eksperymentów":)) - Bo osobiście to ja już od dawna przekonana jestem, że to co robię - sztuką nie jest.
Tematem "na dziś", który ubiegła moja nowa Znajoma - Penelopa (nie odebrałaś Kochana wyróżnienia ode mnie...?) - no więc tematem na dziś są ISPIRACJE;) Penelopa zapytała ostatnio , gdzie uczyłam się haftu.... Hmm.. sama i nie sama. Głupia odpowiedź, wiem ale jest w niej drugie dno:) Po kolei:
Z haftem "bulionowym" zeknęłam się przez przypadek, w internecie znalazłam zdjęcia z jakiegoś muzeum starych sukien i rękawiczek z safianu, które to rzeczy tak właśnie były ozdobione...Łamałam nad tym głowę około (to długo) miesiąca, w końcu "załapałam" o co chodzi.. Rok późnej w Empiku odkryłam takie oto czasopismo - "made in Australia": doszkoliło mnie:))

Jeszcze później pojawiły się książki, przywożone przez moje koleżanki ze Stanów...
W międzyczasie opanowałam wstążeczkowy i brazylijski - zabijcie mnie - pojęcia bladego co do tych egzotycznych nazw nie mam! Może... w Brazylii powstał...Mały przyład haftu brazylijskiego (myślę, że łączy w sobie i tasiemkowy i po troszę prestrzenny) . Oto koc w oryginale, czyli zdjęcie z książki - a więc nie moje ;)
A tu poniżej, moja wariacja koca:)

zbliżenia na poszczególne  elementy:



Od razu uprzedzam ewentualne wątpliwości: koc był prany niejednokrotnie i w pralce ! Rzeczy, są dla nas nie my dla nich:))) Podobnie rzecz się ma z pozostałymi "rzeczami" :) MAją cieszyć nasze oczy i nam służyć. Kiedyś popełniłam kilka fotek i z czystej ciekawości wrzuciłam na "Deccorię" ..Było mnóstwo ciepłych komentarzy ale były też bardzo przykre..że niby moje dziecko jest niemal torturowane poprzez zmuszanie go do życia w takim muzeum....Że pewnie ciągle słyszy moje wrzaski typu (??!) "nie dotykaj" , "potłuczesz", nie ruszaj itd...Filipek (znaczy Ludzik mój kochany) - nie interesował się np. figurkami, które oboje z mężem zbieramy..po co więc miałabym w ogóle krzyczeć.. A nawet gdyby miałby się zainteresować, to przecież jest mebel, do którego można je schować...Poplamił mi powyższy koc sokami, zwymiotował parę razy. I cóż z tego? Może wzór na kocu wywołał takie a nie inne reakcje..są proszki, można uprać i po sprawie...
Dom nasz tworzony był etapami ale z ogromną miłością i świadomością tego, że nasze dziecko, które WTEDY było "w drodze" - będzie rosło a  wraz z nim będzie rosła rónież jego ciekawość..by zobaczyć...zerwać...dotknąć..rozlać..przecież to normalne! Ale etykietkę mi przypięto a o sobie dowiedziałąm się , że skóry słonia to ja niestety, nie mam - a szkoda....Podsumowując znów moje wynurzenia z cyklu "nie na temat" powiem tyle...tylko...że wszystko, co nas otacza..OTACZA NAS I NAM SŁUZY. Z ludźmi jest inaczej..czasem my służymy im a czasem oni nam..JEst to wspaniała harmonia, którą mam nadzieję doświadczamy wszyscy każdego dnia..Taki jeden z CUDÓW naszej - pozornie- zwyczajnie niezwykłęj jednak codzienności:))
Pozdrawiam Was cieplutko , życząc CUDOWNEGO weekendu:)

1 komentarz:

  1. Hafty przepiękne!!!! Ja chyba nie miałabym tyle cierpliwości, aby stworzyc coś tak pięknego. Patrząc na każdy detal zachwycam się.... i zastanawiam jak długo trwało wyszycie czegoś takiego. A nieprzychylnymi komentarzami nie ma co się przejmowac, bo ludzie są tylko ludźmi i nie ogarniając całości oceniają wg. siebie, a każdemu co innego się podoba. A życie jest piękne właśnie dzięki różnorodności. I jak widzisz tu wiele osób uwielbia twoje prace (m.in. ja:)) Uff... ale się rozpisałam:) buziaki...

    OdpowiedzUsuń

Ciesze, sie, ze pomimo utrudnien udalo Ci sie znalezc mnie ponownie... Dziekuje pieknie za kazdy komentarz, kazde slowo, ciepla mysl.