czwartek, 1 kwietnia 2010

Banalna będę ale...

co tam...ostatni okres ( właściwie jakieś....10 lat) to gonitwa i nieustranny strach o brak czasu....Mam "to" do teraz....dom owszem..posprzątany....ogród....owszem...."zrobiony"...autko moje...owszem- powiedzmy- czyste (jeździ ze mną Ludzik;-)) autko męża....cóż - tam można jeść z podłogi - i to nie moja zasługa...uszyłam co planowałam....niby wszystko pędzi z prędkością ponaddźwiękową a jednak...wczoraj dotarło do mnie banalne:...."po co to wszystko?"...nie wiem, miałam chyba tak zwany "niż zachowawczoosobowościowy"  ....Poszłam do łóżka o ...22:00 - co normalnie u mnie jest nie do pomyślenia nawet i nierealna porą po prostu:)) A dziś....byłam na starówce. Na zakupach. Tak. Jeśli zauważam najmniejsze oznaki nadciągającej depresji:))) stosuję dość pospolite "antydepresanty", od których aż się roi na półkach - bynajmniej nie aptecznych - na wieszakach.....i znów na półkach....:))) I nie potrzeba na nie recepty podstępnie wyłudzonej u mało pewnego siebie i najczęściej początkującego w dziedzinie terapii duszy - psychologa;-)))))
Cóż miało być banalnie no i jest....Zmęczenie jednak dało w końcu o sobie znać.... Zgasło Wam kiedykolwiek na górce auto, bo np.bieg był za wysoki a gazu za mało?????????????
Mi zgasło. Zwyzywałam ją ( ona to auto) - wybaczcie ale powstrzymam się od cytatów.....czego gaśnie skoro nowa?!!!!!!!!! No i próbowałam odpalić ją jeszcze trzykrotnie na rzeczonej górce wściekła, że ta men.....a  gaśnie. Ale ruszyła w końcu.....z trójki.....nie pytajcie......nie wiem jak to się stało i jakim cudem. Silnik pracował mi dziwne a ja kretynka liczyłam, że komputer coś wyświetli - a tu NIC... Gdy "zajarzyłam" w czym rzecz - uświadomiłam sobie, że jestem zwyczajnie i "po ludzku" zmęczona. Wypaliłam się....... Stąd zakupy... Muszę w tymmiejscu napisać, że nie cierpię chodzić po sklepach w celu...no właśnie.."pomacania" , pomierzenia i niekupienia. Ja nie mam na tego rodzaju luksus po prostu czasu... Stała zasada : wchodzę - widzę - ewentualnie mierzę - płacę - wychodzę. Stop. Koniec.
To, co kupiłam, to spodnie a właściwie dżinsy (średnio 2 pary rocznie - nie przepadam za dżinsami) - muszą być dobrze skrojone - bo ja...."krawiec jestem z zamiłowania ";-)))
sweterek, właściwie cienki blezerek z cieniutkiego kaszmiru - niezły do dżinsów, koszula trochę "surowa", zegarek ( stary "padł") i perfumy. Wszystko.





"Wyrobiłam się" też z popełnieniem kilku ciuchów, zdjęcia zgodnie z obietnicą pozwolę sobie zamieścić:
Najpierw sukienka, w sumie prosta, krojona prawie wprost na manekinie, z jedwabnej krepy w geometryczny wzór (tkanina  -moja prawdziwa zdobycz, pochodzi z  firmy Versace a tu jest sklep prowadzący wyprzedaż "resztek" tkanin z produkcji niezłych firm, głównie D&G, Vesace, Prada i ostatno także Armani... Są dobrej jakości, w cenie raczej "do przetrawienia" - ogólnie to jedyny sklep, w którym nie uważam, że tracę czas;-)
Pas wykonałam z lnu - i z przekory by luksusową tkaninę - jaką bezapelacyjnie jest jedwab połączyć z pozornie zgrzebnym lnem (kocham len - tak na marginesie) .Pas jest długi, trochę hippisowski z aplikacjami z koronek plisowanych taśm i aksamitu. Sukienka "staje się" dopasowana pod biustem, w momencie "obandażowania" pasem..raglanowe rękawki, z zakładkami dla odmiany ukośnymi i z zaprasowanymi, trochę w stylu origami zakładkami asymetrycznymi na dekolcie z lewej strony , tworzą -moim zdaniem - ciekawe połączenia przenikających się wzajemnie stylów..




Popełniłam - wczoraj jeszcze jedną bluzkę kremową z dodatkiem naprawdę starych koronek (ich odcień zdeterminował kolor tkaniny). Uszyta z szantungu jedwabnego - kocham szantung za jego połysk, niestety żadna tkanina nie błyszczy tak perłowo i szlachetnie:((( Owa bluzka jest też taka trochę hippi-vintage.
Zwróćcie uwagę na rękawy, są 3/4 długości i wiązane....zdrapowane...z rosyjska nieco ;-))))





Przepraszam za jakość powyższego zdjęcia, innego na razie nie wykonałam:(
Jest to spódnica z grubego szantungu jedwabnego, z asymetrycznymi i częściowo zaszytymi zakładkami (ważne!!!!! - nie pogrubia) lubię ją. Uszyłam jakiś czas temu. Aplikacje dolne wykonałam z różnych ścinków tkanin jednego rdzaju, tzn jedwabiu.



Kocham czerń i beż czasem biel, często krem ale lubię okazjonalnie też mocniejsze akcenty....
Poniższą bluzkę uszyłam z jedwabnej satyny - nazwałam ją picasso . Trochę pokombinowałam i wyszło "to":

do bluzki powstała spódnica z gotowanej wełny, nie gryzie jest mięciutka z powodu 60% zawartości kaszmiru.


Powyższy sweterek podmalowałam farbami do tkanin, stąd ten wzorek......

I jeszcze jedna satynowa bluzka, we wzór tzw. paisley... nieźle prezentje się z dżinsami:)
To tyle z tematu antydepresyjno-szmatkowo-akcesoryjnego:-) Przejdę - może niezbyt płynnie - do głównego...przedświątecznego;-)))

Z okazji Wielkanocy małe dwa dwoneczki "ujarzmiłam"  - plastikowe były, służyły jako opakwanie od "ferrero" mon cheri - bodajże....wewnątrz mają fikuśnie udrapowaną podszewkę - z zewnątrz haft tasiemkowy i znaną już bulionówkę na flauszu. Myślę jednak, że wzór jest wyraźniejszy na zdecydowanym tle, jakim niewątpliwie jest czarny flausz......

Woreczek aksamitny do robótek ręcznych przyozdobiłam jedynie monogramem.....
Tymczasem za oknem prawdziwa wiosna,  mąż wygrzebał z garażu swego "pancerfausta" - jak go nazywa.....

a na niebie cudownej urody tęcza po  krótkiej burzy ale za to z piorunami-))))

W domku tymczasem piętrzą się ramki do powieszenia.....

Troszkę przyozdobiłam żyrandol nad jadalnianym stołem....


I tym symbolicznym akcentem zamykam dzisiejszy wpis moje Drogie Babeczki:))

Życzę Wam, moje kochane wspaniałe Kobietki cudownych Świąt spędzonych w gronie Rodziny i oddanych Przyjaciół!!!!
Dziękuję, że jesteście i za pośrednictwem Waszych komentarzy pozwalacie mi się poznać:) I miło mi, że to co robię Was interesuje:)
Ściskam Was i pozdrawiam wiosennie:)
P.S. Wszystkie pakuneczki powysyłałam - niecierpliwie czekam na Wasze reakcje:)))))
Kursik obrazkowy haftu postaram się w najbliższymczasie zamieścić....a że nauczycielka ze mni kiepska, zatem pozwolę sobie zamieścić zdjęcia z czasopism, z kórych sama się uczyłam:))
Raz jeszcze pozdrawiam Ws i Wasze Rodzinki:)))))

22 komentarze:

  1. Oj tak, zakupy potrafią wprawić w dobry humor ! dobrze, ze Ci sie udało :)
    jestem zauroczona sukienką ! przepiękna ! i ten pas do tego :) sliczności !! masz niesamowity dar w rękach :)

    pozdrawiam wiosennie i życzę spokojnych i radosnych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja Droga ale tego duuuzo,nie dziwie sie ,ze Jestes wyczerpana,ale przed nami wspanialy czas i napewno odpoczniesz.
    Zakupy poczynilas wytworne z gornej polki.
    A stroje uszyte przez Ciebie rewelacyjne.
    Domek wyglada odswietnie-super.

    Tobie rowniez spokojnych,nastrojowych i magicznych swiat w gronie rodzinnym.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. zakupy zakupami, ale powiedz Ty mi czego nie potrafisz robić???
    normalnie kobieta renesansu :)
    pozdrawiam i życzę Wesołych I Spokojnych Świąt :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to się dziwie, że chodzisz ciuszki kupować, przecież potrafisz uszyć takie cuda, że muszę zawsze szczękę spod stołu wyciągać. Haftowane cudeńka nie dadzą mi spać - ależ Ty masz talent!
    A co do Świąt...życzę Ci pogody (i za oknem i w duchu), rodzinnej atmosfery, wypoczynku i ogólnej radości. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakupy świetne, dobrze, że poprawiły humor, ale właściwie po co kupujesz, skoro piękniejsze cuda umiesz stworzyć? Sukienka i bluzka w stylu "rosyjskim" są cudne! O dzwoneczkach już nie wspomnę, bo padłam z zachwytu.

    Tobie i Twoim bliskim życzę zdrowych, pogodnych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hi,
    I think it's perfectly fine when I'm depressed and I do not begrudge it something beautiful. That the soul is doing so well. The clothes on your photos are fantastic - beautiful - your little story of the car could be from me - smile - beautiful things you show - the wonderful embroidery - even the Easter eggs are beautiful - I wish you a nice easter - Ruth

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko u Ciebie jak zwykle zachwycające! I antydepresanty i to, co sama uszyłaś i dekoracje. Małgoś, jesteś naprawdę prze-utalentowana osoba i tego Ci zazdroszczę. Na nadchodzący czas życzę Ci dużo radości z przebywania z bliskimi, odpoczynku i nabierania "oddechu" przed kolejną falą nowych, cudownych projektów. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  8. dziewczyny mają rację, to TY JESTEŚ BOSS!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko jak zawsze u Ciebie piekne i romantyczne, jak zawsze podziwiam Twoje arcydziela..,ale nic nie piszesz co z pobytem w Polsce?... Tym bardziej życzę dla Ciebie i rodzinki dużo radości, szczęścia i odpoczynku w te Święta..:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Znam uczucie zmęczenia nazbyt dobrze (;
    Ale tak jak Ty potrafię się zmobilizować i znaleźć w sobie jeszcze mnóstwo sił do działania.Ja szyć nie potrafię ,mam jedynie dużo pomysłów i osobę z pomocą której je realizuje.Bardzo mi się podoba to co robisz((:
    Zakupy - koszula i dżinsy ,do tego żakiet i mogę śmigać do biura (;
    My koziorożce chyba tak mamy ,że im więcej pracujemy i mamy zajęć tym się lepiej czujemy((:
    Pozdrawiam Cię kochana bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zakupy udane ale ciuszki Twojej produkcji o niebo piękniejsze!
    Z podziwu wyjść nie mogę!Szkoda ,że mieszkasz tak daleko!!!
    Dzwoneczki cudo!!

    Spokojnych i szczęśliwych Świąt Wielkanocnych Ci życzę!
    Pozdarwiam

    OdpowiedzUsuń
  12. No i zaniemowilam.............tyle cudow, tyle superowych ciuchow, tyle ozdob-jak a przede wszystkim kiedy Ty to robisz?
    Podziwiam Twoje krawieckie umiejetnosci, jak to fajnie, kiedy ktos moze sobie sam uszyc to, co mu sie podoba, bez tlumaczenia krawcowej jak, gdzie i dlaczego a ta i tak zrobi po swojemu, pelna podziwu pozdrawia Cie, savannah :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem wciąż pod wrażeniem Twoich haftów,decu..itp. itd...,tzw.'szczęko-opad' który nie ustaje, a wręcz nasila się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!.
    Pomysł z dzwonkami-genialny!!
    Pozdrawaiam i ślę moc życzeń świątecznych!-aga

    OdpowiedzUsuń
  14. Co ja moge napisac - wszystko, co mysle o twoich pracach zostalo juz napisane powyzej. Jedynie dodam - jestem pod ogromnym wrazeniem Twoich rozlicznych talentow i "zazdraszczam" pracowitosci:)
    Chcialabym Ci zyczyc spokojnych i pogodnych Swiat i troche odpoczynku. Pozdrawiam wieczornie:)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Wesołego Alleluja!
    Spokojnych,rodzinnych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  16. To Ty się ciesz dziewczyno, że masz świetnie się sprawdzający sposób na chandrę i gorsze dni. Ja już tylko pamiętam jak przez mgłę przyjemność zakupowych szaleństw. Od dobrych paru lat nie cierpię zakupów, wręcz są powodem zepsutego nastroju... tak mi się porobiło :( ...więc jesli doły mnie najdą teraz, muszę cierpliwie czekać aż same przejdą :/
    Twoje wytwory, kreacje, jak zwykle mnie zachwycają i potwierdzają Twój talent.
    Jestem niezmiernie ciekawa Twoich "kontrowersyjnych" pasji. Nie bądź taka i pochwal się jak najszybciej
    Pozdrawiam Cię serdecznie i pięknych Świąt życzę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja też tak mam na chandrę i depresje najlepsze są zakupy.
    Zrobiłaś cudne sprawunki.
    Ale musze sie pozachwycac twoimi szyciowymi dziełami.
    Bluzeczka ze starą koronka jest sliczna,
    Cała reszta również.

    Zdrowych rodzinnych Świat

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiem,że jestem monotematyczna ale nic nie poradzę,że jak zwykle wszystkim jestem zachwycona:)
    Niech nadchodzące Święta Wielkanocne przyniosą Tobie i Twoim bliskim radość,spokój i szczęście.
    Wszystkiego najlepszego:)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Feliz Páscoa Margott!!!
    Um abraço,
    Maria Lemos

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja kiedy mam zle dni tez ide w miasto na zakupy.Znam to i bardzo dobrze Cie rozumiem.Na swieta zycze Ci duzo milych chwil z najblizszymi.Na wiosenne dni mase nowych tworczych pomyslow.Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zdrowych, spokojnych i pogodnych Świąt :))

    OdpowiedzUsuń
  22. Rewelacyjne prace...:-) Jestem pod ogromnym wrażeniem...

    OdpowiedzUsuń

Ciesze, sie, ze pomimo utrudnien udalo Ci sie znalezc mnie ponownie... Dziekuje pieknie za kazdy komentarz, kazde slowo, ciepla mysl.