środa, 22 września 2010

Chrzciny i ...

Mam zaległości blogowe, które naprędce obliczam stosując gradację "lat świetlnych"..Już nie mam ani siły ani śmiałości zaczynać kolejnego posta od słów: "przepraszam"...

Może inaczej...Zacznę od "dziękuję" TYM WSZYSTKIM, które jeszcze mnie odwiedzacie, o czym świadczą niezbicie pozstawione przez Was Kochane Dziewczyny - kometarze. TAk więc szczerze i z serca dziękuję!

Wpadło mi "trochę" zleceń ostatnio, co odbiło się na moim blogu, którego stan zdianozowałabym jako agonalny...MAm kupę fotek, tematów, o których chciałabym Wam napisać i...nie mam czasu. Poza tym muszę kupić nowy sprzęt. Mój laptop jest wstrętnym, wyrachowanym, obrzydliwie podłym sabotażystą, który za diabła nie ma ochoty na współpracę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ZAtem...by sprawić (mam nadzieję) Komuś przyjemność i sobie też (bo lubię dawać "cukierki")...
                                                        *******************
 NAstępny mój post to będzie CANDY. Postanowione. Zaplanowane.Muszę wybrać coś ekstra. Mam nadzieję, że się spodoba. Ale obiecanek też dość.
Mam tu do pokazania pewną alternatywę dla kartki oklicznośćiowej lub niezły do niej dodatek:))
TRochę czasu (poza rzeczonym "Dodatkiem") zabrało mi wyszukanie kartki na chrzciny ale prostej, klasycznej i utrzymanej w tej samej tonacji kolorystycznej, co wyhaftowane serduszko:)

i jeszcze "rzut z boku" ;))

Mam nadzieję, że Osoba obdarowana była zadowolona:)
Poza tym, stwierdziłam że koniecznie ale to koniecznie firanki skamlą o nowe "podpinki"...więc je dostały...


..i mała "rzecz" na parapet pierwotnie służąca za "uszczelniacz" - tu jest dekoracją, okna bowiem mam szczelne;)))

No i do sypialni przybyło towarzystwo nowe..w postaci jeszcze jednej poduszki...wyszytej jakiś czas temu nićmi, które farbowałam sama...w zasadzie JEDNĄ nitką...


Z innej beczki..uszyłąm ostanio sukienkę z tkaniny, której dotykanie sprawia mi przyjemność (chyba o cieram się o fetyszyzm ;)). JEst to cieniutki kaszmir z 20% domieszką jedwabiu...poezja....no, nic nie poradzę,kocham tkaniny. Dobrej jakości. Z dobrych surowców. Najlepiej szlachetnych...Biżuterii za dużo nie noszę...może zegarek mój ulubiony, obrączka i pierścionek - też"jak obrączka"...rekompensuję sobie tkaninami, by nie osiągnąć efektu "carskiego barocco" ;))) ale wracając do sukienki (już wcześniej o tym pisałam : jestem "sukienkowa") -uszyłam ją szybko, na uroczystość, z okazji której przygotowałam wyżej prezentowany "dodatek" do kartki...

TRochę zainspirowała mnie jesienna kolekcja D&G - choć prawdę mówiąc - czy raczej pisząc- od lat jestem zadurzona w "siniore" Giorgio Armani, którego torby, buty, porfele a zwłaszcza dżinsy są zawsze "na czasie"..kocham Go za to, że swoimi kolekcjami z sezonu na sezon udowadnia, że naprawdę kocha ubierać - nie przebierać -kobiety...

poza tym ostatnio kocham się w zakładkach....kilka najnowszych ciuchów, które opełniłąm je ma...
Pozdrawiam Was Kochane i przesyłąm jesienne ale cieplutkie i słoneczne pozdrowienia!!!!!
Margott...

niedziela, 12 września 2010

Jeszcze o farbowaniu..........:)

Witam Kochane!:)))
Wiem, że mogę przynudzić ale dostałam na temat farbowania nici ( nie tylko ;)))tyle maili, że jednak odpiszę na nie w formie posta... ZAnim zacznę pragnę Wam wszystkim z całego serca podziękować za przemiłe komentarze, którymi mnie zaszczycacie a które mają w sobie tyle pozytywnej magii, że czasem mam namacalne wręcz wrażenie, jakby...dopięto mi srzydła.. I wtym miejscu czuję się winna, bo:
1. Ja czytam "WAS" a nie zawsze pozostawię ślad :(( ale nie wynika to ze złej woli...
2. Często dzieją się "cuda" z moim laptopem (a propos: czy 4- letni lapop to już grat kwalifikujący się do wyrzucenia??? Bo np. aby "wyskoczyła" mi jakaś litera, muszę przycisnąć "ją"  kilkanaście nawet razy?!! Tak więc napisanie posta zajmuje mi jakieś (!!!) 2 godziny! Horror! ALe za to mam polską czcionkę...
To jest powód dla którego - wściekła - myśli moje "obcinam" do minimum i w telegraficznm skrócie piszę:(
co też odbija się na komentarzach, które z przyjemnością zostawiłabym...Jestem bliska szaleństwa i chyba w końcu kupię sprzęt tu, i pomimo czcionki niemieckiej, jakoś dam radę... Proszę więc, nie gniewajcie się....

Chciałabym terazwrócić do tematu farbowania nici..a właściwie do techniczno-praktycznej strony farbowania. Używam farb w płynie, na bazie wodnej do malowania na jedwabiu. Farbuję:
- mulinę DMC odcienie kremu lub bladego różu
-jedwabne nici w odcieniach pastelowych, a wtedy farbę nakładam gdzieniegdzie i rozjaśniam ją wodą
-popularny, merceryzowany kordonek DMC, taki do szydełkowania ale cienki:)
W praktyce wygląda to tak..



to są podstawowe kolory farb, z którymi pracuję. Mieszanie ich w zróżnicowanych proporcjach daje praktycznie nieograniczone możliwości w kwestii uzyskanych odcieni:)
Poniżej efekt farbowania :) ale zanim go uzyskam, muszę pozwolić nitkom dobrze wyschnąć - W CIEMNOŚCI ! - następnie użyć "nabłyszczacza", utrwalić kolor (również w piekaniku - dziękuję Ci PENELOPIS za podsunięcie pomysłu :)), uprasować, nawinąć na kartoniki i...gotowe!
Osoby, które sobie zamówiły te nici są zachwycone (przynajmniej  tak mi napisały ;))
A tu "efekty" użycia nici, które pobarwiłam:
- Kto powiedział, że na kluczach wieszamy tylko chwosty???








Poniżej "chwostobreloczek" klucza..do mojego auta tym razem:)

Z innej "beczki" : mój Ludzik (czyli miód na moje serce) jest - jak na razie zadowolony, chodzi chętnie do przedszkola, bez najmniejszego sprzeciwu:) Hurra! a już miałam wyrzuty sumienia:(( Chodzi na 4,5 godz. dziennie:) NA razie to jest - moim zdaniem- optimum..
Pozdrawiam Was serdecznie wszystkie i Każdą z Was z osobna. Tu, gdzie jestem dzięki Waszej - nawet wirtualnej obecności - nie odczuwam aż tak dramatycznie jak jeszcze rok temu ..samotnści i tęsknoty.
Dziękuję Wam za to, że jesteście!!
Cudownego tygodnia pełnego samych miłych niespodzianek życząc..
Margott.....

czwartek, 2 września 2010

Wspomnienia, kapturek na toster i...co lubię :)))

Prawdopodobne jest, że dzisiejszy post zaliczę do gatunku "tasiemców"- bardzo proszę, wybaczcie :((
Korzystam z okazji , gdyż Dziecię moje jest...w przedszkolu ! (tak, tak)  I to JUŻ drugi dzień. Na razie nie   ma z Jego strony oporu, możliwe, że spodoba mu się.. A mi serce krwawi gdy Filek macha łapką mówiąc:
"Przyjdziesz po mnie później, tak??" - "No pewnie, mój Ty Robaczku!!!"..Tak więc z jednej strony cieszę się..a z drugiej...trochę żal...
Ale o kapturku miało być...
KApturki to natręctwo. Tak. Moje. Mam ich..nie wiem ile, wiem za to że jeszcze 4 czekają na uszycie..Są to kapturki na imbryki, owoce, jajka... ale TEN, który pokażę jest inny...JEst na toster, toster, którego szpetota psuła mi ulubiony kąt mojej kuchni!!!!!
Zatem...wymyśliłam KAPTUREK NA TOSTER, z jednej strony zaszyty, z drugiej wiązany na bawełnianą, zgrzebną tasiemkę..
Tył uszyty metodą patchworkową..
Wzór wyszyłam "z głowy".Z mojej chorej głowy;)))
...A do tego..."chwytki" w podobnym klimacie...
I deskę na kalendarz, który poniewierał się  w najmniej spodziewanych miejscach....
Holandia....Nie znam całej, poznalam zaledwie tę cząstkę, w okolicy, gdzie mieszka moja Siostra Agnieszka...Powiedzcie,ze jest pięknie...plissss...
Męża zakułam w dyby, powód zawsze się znajdzie;)))
Tu, w tym miasteczku, w XVII wieku spalono ostatnią czarownicę...TO Jej pomnik, o ironio, teraz jest... "maskotką miasta" brr..
 
Stara mennica...ciekawe miejsce..
To już w domku u mojej Agi. Muszę powiedzieć, że Jej styl zachwyca mnie niezmiennie, bo jest właśnie JEJ.. Po wielu wielu latach odkrywam Agę "na nowo", Podziwiam z bardzo wielu powodów i jestem z Niej zwyczajnie ...i tak po ludzku dumna. Że jest moją Siostrą...Że pracuje w zawodzie, który daje Jej satysfakcję, że ma wiele pasji, własny styl, że ...w ogóle jest...
Patio-taraso-weranda, w klimacie meksykańskim..Agnieszka jest fanką Fridy C...
Oto Ona...pełna życia, niezwykle zabawna , z ogromnym poczuciem humoru, zdrowym dystansem do siebie:)) i otaczającego Ją świata:))
Myślę, że gdyby więcej takich osób było wokół nas, świat byłby piękniejszy...a deszcz cieknący wzdłuż szyb nie nastrajałby tak nostalgicznie tak..dołująco...gdybym mogła "ściągnąć Ją" do siebie, tęsknota za Polską tak dramatycznie nie uwierałaby w serce..ALe to są moje marzenia.. Agnieszko, wybacz mi, że zbyt rzadko mówiłam Ci, że Cię kocham!!!!!
Tu bardzo stary młyn, chyba najstarszy, jaki widziałam dotychczas...z XIIIw...
Teraz ..deserek:)))
Dwie SYMPATYCZNE OSOBY: Ivcia z:
oraz Agatka z:
zprosiły mnie do zabawy w "to lubię"..miałam kłopot z wyborem 10 osób, większość jest już zaproszona..więc jak zkle daję plamę...no nie mam tych 10 osób:(((((((
...zasady są znane:
# należy napisać, od kogo otrzymaliśmy zaproszenie...
# napisać "10 rzeczy, które lubimy"
# wybrać 10 OSob, do których mamy wysłać zaproszenie ( no niestety, mam  6 , buuuuuuu:((((( )
# powiadomić Je o tym....
 
Co lubię??
1. Poranne cappuccino z cynamonem "z mojej maszyny"
2. Lubię Tworzyć- cokolwiek, co cieszy oko
3. Lubię historię
4. Lubię czytać.W nocy. W łóżku. Nawet do rana..
5. Lubię buty (ilość sugeruje rodzaj schorzenia ). Ale lubię buty. Kupować, patrzeć nosić.
6. Ezoterykę i filozofię.
7. Lubię to swoje przekonanie,zwłaszcza tu, na obczyźnie , że Polacy to jeden z nielicznych narodów na świecie, którzy powinni być dumni ze swojej historii.
8. Lubię...uwielbiam...perfumy, zapachy ziół,  pieczonych mięs i ciast..
9. Lubię patrzeć na Syna i Męża, gdy obaj się bawią...
10. Lubię też...zatrzymać się czasem na chwilę...pomyśleć....zamknąć oczy....
Chore? Wiem, ale to jest właśnie 10 Moich "Lubię".....
 
Wszystko, co kocham z kolei....opisuję w moim blogu...Rodzinę, pasje...życie...
Teraz mam niewątpliwy zaszczyt poprosić kolejne Osoby aby zechciały również podzielić się z nami tym co lubią :)))
 


http://w-moim-magicznym-domu.blogspot.com/
 
Sciskam Was najserdeczniej, jak umiem, pozdrawiam!!!!