"Zamotanie" to jedyne slowo, jakie przychodzi mi na mysl, w okresie "mocno przedswiatecznego szalu" :
-szalu porzadkow
-szalu zakupow
-krzataniny wokol kuchni i poza nia....
- itd....
Tak maja NORMALNE KOBITKI
Te "Normalne inaczej" - mam nadzieje, ze nie jestem przypadkiem odosobnionym, niebezpiecznie "odstajacym" od reszty spoleczenstwa - dodaja do swej listy jeszcze mase innych- jak sie okazuje zupelnie zbednych - czynnosci.....
Bo np. nagle okazuje sie, ze.....na gwalt potrzebny mi plaszcz....moherowy, mieciutki nie gryzacy, w kolorze czekolady taki...wiecie, no....fajny. No wiec mam. Przeczesalam sklepy z tkaninami (maja tu niestety super wybor, nawet dla tak wybrednych, wrednych klientek, jak ja ,-((( ) ....Uszylam, wisi i...jest.
Stwierdzilam, ze potrzebne sa nowe zalony w kuchni, ok, sa. Ostatni wpis jest tego dowodem...A teraz jeszcze poduszki.........
Jestem Zamotana. Niegroznie wprawdzie bo...mam nadzieje, nie odbija sie na mojej Rodzinie to tworczo-wytworcze zamotanie ale zawsze jednak....
Wlasnie przed swietami przed uplywem starego roku i najczesciej wtedy, gdy czasu nie mam bo realizuje jakies zamowienia itp.. wyszukuje sobie dodatkowych atrakcji! W mysl starej maksymy :
"brak Ci czasu? znajdz sobie dodatkowe zajecie!" Brzmi absurdalnie , nie u mnie jednak....
Nie chce jednak zrzedzic....
Z pozytywow tak zwanych.....: Zasypalo nas!!!!!
Nie zebym sie cieszyla - choc nie ukrywam, ze wole snieg od wszeogarniajacej nas do niedawna pluchy listopadowej - ale licze...na przypiecie nart jeszcze przed wyjazdem do Polski. Do najblizszego zjazdu mamy niecale 54 km, wiec az taka eskapada to nie bedzie....Wlasnie olsnilo mnie....
Widzicie?!
- To jest wlasnie dodawanie sobie kolejnych punktow do naciagnietej jak guma listy "spraw".....
Teraz z innej beczki...
Pracowalam nad pewna kolekcja poduszek i gadzetow do sypialni....pokazalam pewnej Pani fotki, wysylajac Jej maila, po czym....dostalam zamowienie na identyczny.....Nie znosze tego. Nie znosze powielania wzorow, w moim byc moze chorym pojeciu - powtorne powielenie wzoru ociera sie juz o masowke..... Wywiazalam sie oczywiscie z realizacji, szylam dwa komplety, moj jeszcze sie "wykancza" a te ponizej zamieszczone poszly juz na polnoc Niemiec:
Pudelka juz sa dodatkiem do mojej kolekcji poduszek :-)))
Nici oczywiscie.....cieniowane, jedwabne....tasiemki...jedwabne, tez je pofarbowalam...
Tkaniny....Williamson & Sohn....
Fragment skrzydla Aniola.....kolejna wariacja na tema Swiat Bozego Narodzenia...chociaz mysle teraz, ze zawieszka ta, rokokowa cokolwiek w swej "tresci" moze z powodzeniem wisiec caly rok.....
Haft powyzszy wykonany jest na shantungu jedwabnym, nicmi jedwabnymi z moje domowej "farbiarni" :-)
A propos farbiarni....Ponizej ostatni juz wypust w starym roku kolekcji nici: welna, bawelna i...jedwab...
Z jedwabiem mam klopot, musze poszukac dostawcy, bo sklep, w ktorym kupowalam biale nici jedwabne do haftu ( tylko bialymi dysponowali) - wlasnie zlikwidowano....
Wiec informacja dla Tych Pan, ktore zamowily lub "nosza sie " z zamowieniem... To co widac, czyli caly przedostatni rzad, to jedwab i to jest wszystko, co aktualnie mam. Acha, nie wszystkie z tego przedostatniego rzedu odcienie mam, troche juz "zmienilo Wlasciciela".
Coz Kochane, serdecznie dziekuje Wam za Wasza obecnosc na moim blogu, poparta milymi komentarzami,
zyczac udanego tygodnia...
Usciski
Margott