Zagrzebałam się. Tak. Ugrzęzłam w porządkach wiosennoprzedświątecznych na kolejnych dni kilka. Stąd ta cisza. Ale na usprawiedliwienie swoje "powiem" tyle, że jest pięknie, wiosennie i słonecznie, termometr "przysiadł" sobie na 24 stopniach:))))))))))))))) NO WIOSNA!!!!
A zatem:
1. Wyszorowałam wszystkie okna - te w oranżerii też (wrrrrrrr!) 12 metrów kwadratowych szkła!!! a do nich ruchome rolety (znów : wrrrrr!!!!) do tego pozostałych 7 plus podwójne wyjściowe przód i tył, plus rolety (kolejne wrrrrrrr!!!!) oki. To mam za sobą.
2. Pranie. Zasłon , tego, co wpadniew ręce , o mały włos nie wrzuciłabym do bębna piesy mojej ukochanej, która cichutko spała zwinięta w kłębuszek w...narzutach przygotowanych do prania. Fetyszystka...
3. Prasowanie....Liczone "na kosze" - nie wiem ile ich -to znaczy tych koszy było , tu jednak nie będzie "wrrrrrr!" - lubię prasować i oglądać tvp historia - nie wiem dlaczego ale wtedy mam najgorętszy - i w przenośni - i dosłownie - romans z dechą do prasowania ;-) Wy też ?????
4. Ogródek....musiałam coś "poczynić"....5.Zapisać synka do przedszkola ( ciut późno, nie ma miejsc ale jest NADZIEJA, że mój Ludzik tam trafi, zahipnotyzowałam Dyrektorkę ;-0 )))
6. Wykonałam w "międzyczasie" to....mały samplerek, nic w sumie wielkiego....miałam "pustą" ramę...brakowało czegoś a... MUSIAŁAM KONIECZNIE teraz powiesić COŚ w TEJ ramie, którą w ostatnią niedzielę kupiłam i jeszcze wieczorkiem podrasowałam : (kilka postów wcześniej jest zdjęcie owej ramy przed reanimacją :))))
Wyszywałam z głowy...ja od jakichś 3 lat wyszywam krzyżyki wg wzorów, które jakoś się lokują w mojej chorej głowie;-)) etapy samplerka (3 kolejne nocki:-))):
bordowe róże haftowałam jedwabną cieniutką tasiemką i to do niej dobrałam nici (Anchor):
są też na nim róże haftowane tasiemką w kolorze pudrowego różu ale...moje foty jak zwykle są do...chrzanu..
Przy okazji robienia porządków w komodach (poprzekładałam obrusy z jednej do drugiej :)))))) - natknęłam się na okrągłą lnianą serwetę ręcznie haftowaną haftem richelieu (to też kiedyś robiłam) - serweta jest w kolorze kremowym, dorobiłam tylko ten kolorowy mini hafcik w róże - czyli bulionówki :) no i spoczęła na stole..żeby" tak wiosennie było o!"
Ponadto w ogródeczku od frontu są .......tadam! : zwiastunki TEJ, która JEST!!!:
Aha ten worek na bieliznę do spania leżał sobie w szufladzie ...wyszyłam go również bulionówką ale na jedwabiu (szantung) dodałam tiul w żółtawych niuansach kolorysycznych...pomyślałam, że mógłby nieźle "wpisać" się klimatem w zasłonę:
I jeszcze pudełeczko w hafcie 3D , które podczas porządków odświeżyłam ;-)))
Pisałam o wirusie zdiagnozowanym jako debilismus patchworcus????
wczoraj skończyłam taką narzuto -obrus , gdy Ludzik poszedł z Dziadkiem i pieskiem na spacerek.. - tak ONI trójkami chodzą :)))
i nowa "aranżacja" krzyżkowych serduszek, które popełniłąm jakieś 2 miesiące temu:) wzór oczywiście
z głowy...
A teraz TO, co Tygrysice lubią najbardziej:))))))))
plus oczywiście decha do prasowania + żelazko dobrze parujące + pilot w pakiecie ;-)
A teraz na serio:
Kochane moje, TE, które pytałyście się mnie według jakiego czasu ja żyję i czy moja doba trwa 50 godzin?
Nie. Moja doba trwa 24 godziny. Ja mam inny problem....potrafię zastygnąć w bezruchu jedynie wtedy, gdy mój Ludzik jest obok i wariować z nim, tarzając się po czym tylko się da - nawet, gdy mam za sobą przespaną "noc" w ilości 3 godzin. Ja wiem, że kiedyś pęknę...Wiem to..Odkąd Ludzik przesypia mi noce, nadrabiam "zaległości" z tych (około 890) nocy, gdy budził mi się po 4 - 5 razy...Odpoczywać nie umiem..leżąc..ach czytam. Tak czytam zanim zasnę ale jest to zwykle po czwartej rano więc..jakieś 4 - 10 stron, niestety nie więcej..Odpoczywam na morzem.. Tylko tam potrafię poleżeć na piasku i wsłuchiwać się w szum fal... Sardynia- od kilku lat to samo miejsce i te same miasta....- Włochy to też moja pasja i miłość z czasów, gdy tam mieszkałam....ale nie cierpiałam aż tak bardzo z powodu tęsknoty...być może dlatego, że byłam o jakieś...19 lat młodsza....może dlatego, że Włochy były tak kolorowe a ludzie przyjażnie nastawieni...nie wiem.......ale tylko TAM jeździmy na urlop (mężu dziękuję za tolerancję - ja wiem...ty kochasz tylko Egipt i Meksyk - a dla mnie to zbyt egzotyczne;))) i tam leżę. ALe robótka leży obok.:)))
Poza tym wszystkim....ja myślę, że najlepszym organizatorem naszego czasu jest nasze dziecko.... Wiem, że nie odkrywam Ameryi, bo wie to KAŻDA Z WAS !Staram się wykorzystać jak najefektywniej czas,gdy Filipek jest poza domem (rzadko) lub gdy śpi - bez poczucia, że ów cenny czas kradnę dziecku - gdyby tak było....nie zniosłabym tego.
Prawdę "mówiąc" jednak i podsumowując "status quo"..... jestem padnięta....serio..a chciałam jeszcze uszyć sukienki dwie..takie...no wiecie.....wiosenne....kobiece...w stylu lat 40 powojennego Paryża...no nic może zdążę do ...wtorku..Tkaniny leżą i gniją od tygodnia ,hi hi:))))
Pozdrawiam WAS, Kochane - życzę Wam cudownego weekendu i przepięknej pogody:))))
Buziaki słoneczne:))))