Tak, tak, wiosennie zakrecona jestem ostatnio i....szczerze mowiac- nie bardzo wiem gdzie powinnam szukac przyczyn moich "chwilowych zacmien" ;-))) a przykladow moznaby mnozyc....
- Przy kasie....place i...odchodze, po czym slysze za soba glos Kasjerki: "a reszta, prosze Pani?!" - No racja.....reszta...
- Szukam czegos konkretnego a nie mogac znalezc - biegam po domu wzdluz, wszerz, w gore w dol - no nie ma!!!!!!!!!!!!! A "TO COS" lezy przede mna, np. w jadalni na stole....
- I "najnowszy przyklad" - ostatnio czesto powtarzajacy sie" : szukam kluczykow od auta, zagladam do szafki ( ZAWSZE, ZAWSZE - tam je klade!!!!!!) - NIE MA!!!!!! Nie ma nigdzie - bo... trzymam je w reku!!!!!
Sama juz nie wiem, czy to wiosenne zakrecenie, czy przepracowanie, czy po prostu poczatek wyniszczajacej umysl choroby, ktora zaczyna sie na "A"......
Nie bede jednak miauczec (z najwyzszym szacunkiem dla Kotow:-)), jestem tylko ciekawa, czy jest nas wiecej??????? I zapewniam: o roztrzepaniu nie ma tu mowy!!!!!
Mam chyba za duzo planow, za duzo opcji ich realizacji, sposobow osiagniecia wyznaczonych celow i malo czasu, jesli wiec jedno podzielic przez drugie wyjsc moze wynik, ktory jednak rozwieje hipoteze choroby na "A".....:-)))))
Tyle pseudofilozoficznych rozwazan:-)))))
Ostatnio troche przerobilam na wiosenna "modle" jadalnie, tzn uszylam zaslony pasujace do tych kuchennych i...dopasowalam do ogolnego klimatu przedmioty,ktore teraz nabraly "nowego szlifu";-)
Poniewaz kuchnia polaczona jest z jadalnia, uznalam, ze zaslony z tkaniny toile-de-jouy sa wrecz nieodzowne! Jednak mialam za malo materialu, by stworzyc to co sobie wyobrazilam....Zamowilam gruba, kremowa bawelniana gabardyne i....polaczylam ze soba obie tkaniny....Zatem pierwotnie mialam dwa rodzaje (pod wzgledem kolorystycznym) tkanin i...ich szerokosc byla "poprawnie zadowalajaca".... jednak w niedziele bedac na targu staroci wpadl mi w rece pokazny kupon cieniutkiego recznie tkanego lnu w odcieniu chlodnego bezu....6m za 15€ ( w sklepie cienki len tutaj kosztuje ok 43€ za metr - wiec OKAZJA!!!) ....Juz wiedzialam, ze zawisnie jako dodatkowa, integralna zaslona. W ten sposob na kazdej stronie wejscia do oranzerii mam - bagatela - 3,30m szerokosci tkaniny!!!! Juz Wam pisalam, ze uwielbiam, gdy tkaniny w oknach jest duzo ale jednoczesnie musi byc zachowana owa "lekkosc", z jaka prezentowac sie bedzie juz jako tzw. "efekt koncowy" dekoracji okna..... Lubie tez, gdy swobodnie "spoczywa" na podlodze....
Nie jest jeszcze skonczona, brakuje na niej aplikacji "quiltowych" w odcieniach bezu, kremu i gorzkiej czekolady.... Na razie obszylam ja dosc szeroka lamowka (ok.18cm) z toile - de - jouy a miejsca laczen otrzymaly 4- centymetrowe paski z tejze tkaniny.
Zegar, szafka na klucze - poddalam metamorfozie....Zeszlifowalam poprzednie decu, nalozylam ciemnobrazowa farbe akrylowa do drewna, nastepnie poprzecieralam szmatka lniana, ktora moczylam w kremowej akrylowce i druga szmatka - wilgotna - wycieralam nadmiar farby....
....Swieczniki (poprzednio mosiezne) - "pokremilam" a nastepnie polsuchmy pedzlem przetarlam chlodnym, ciemnym bezem (kolejnosc odwrotna w stosunku do szafki na klucze)...
Podobnie postapilam z puszkami na nich stojacymi...dodalam szablon koronki i ..gotowe
"Tryptyk" to nic innego jak skrawki toile-de-jouy oprawione w uprzednio "spreparowane" i postarzone ramki drewniane. W ramce srodkowej - chyba przekornie - osadzilam cos, co w sumie "osadzone nie bywa" - poduszke na igly (pokazywalam ja juz) - powstal wiec obrazek pt. "pseudo 3D" ;-)))))))))))
.....no i chwost.....uszylam go sama a sposob jego wykonania przedstawilam Wam juz wczesniej....z ta jednak roznica, ze nie wykorzystalam klasycznych fredzli na jego koncu a....zamist nich - pocielam na waskie (okolo 0,6cm) paseczki tkanin ulozonych w skos, by zapobiec ich strzepieniu...niezly sposob- tak sobie mysle - na wykorzystanie skrawkow niepotrzebnych materialow....
Oczywiscie gorna czesc chwosta MUSIALAM troche wyszyc....choc troche.... dolny z kolei to znow tkanina powtarzajaca sie w zaslonach....
.......i male fiu-bzdziu...zawieszone na starym kluczu, ktory byl tak "zloty", ze az bil w oczy;-))))))))) Musialam go "pokremic" ........Ach...i jeszcze trzeci (oj....wlasciwie czwarty!!!!!!!!!!!) quilt na fotel po lewej stronie.... Dopasowalam go do poprzedniego (patrz: fotel po prawej;-)))) ...i...musze przyznac ten ostatni "uszyl" mi sie najszybciej.... Na razie quiltow mam...dosc!!! ...tzn. ich szycia mam dosc. Skoro mozna sie "przejesc" to chyba nie popelnie "grzechu gramatycznego" jesli napisze : "mozna sie przeszyc" ;-)))))))))))))))
Ale oranzerie odmienilam...miala byc pastelowa... no i jest....
...Maly "rzut oka" na jadalnie w stanie obecnym od strony kuchni.....
I z ostatniej chwili....bardzo szybciutko poszlo mi przygotowanie wianka wiosennego;-) Doslownie kilkanascie minut - pelna improwizacja z tego, co akurat mialam pod reka...czyli bukszpan (musialam wyrownac "bukszpanowy plot" w ogrodzie - stad galazki)
...bawelniane wstazki....serce druciane owiniete lnianymi szmatkami, szczypta koronki...uszyte czesniej domki - zawieszki, kilka innych drobiazgow: jakies ptaszki, jajka metalowe "zardzewiale" listki i....gotowe:-)
Poniewaz u mnie swieci sloneczko i jest w poludnie ponad 20stopni na plusie - rzecz jasna :-))).........
Zycze Wam Kochane Wszystkie tu zagladajace, komentujace i podczytujace....
DUZO SLONCA W NADCHODZACY WEEKEND !!!!!!!!
Niech bedzie pelen milych niespodzianek i dla Was i Waszych Najblizszych!!!!
P.S
Wszystkie paczuszki : i te z "candy" i z zamowieniami wysle w poniedzialek:-)