piątek, 25 marca 2011

Wiosennie zakrecona ;-)))

Witam Was Kochane:-)
Tak, tak, wiosennie zakrecona jestem ostatnio i....szczerze mowiac- nie bardzo wiem gdzie powinnam szukac przyczyn moich "chwilowych zacmien" ;-))) a przykladow moznaby mnozyc....
- Przy kasie....place i...odchodze, po czym slysze za soba glos Kasjerki: "a reszta, prosze Pani?!" - No racja.....reszta...
- Szukam czegos konkretnego a nie mogac znalezc - biegam po domu wzdluz, wszerz, w gore w dol - no nie ma!!!!!!!!!!!!! A "TO COS" lezy przede mna, np. w jadalni na stole....
- I "najnowszy przyklad" - ostatnio czesto powtarzajacy sie" : szukam kluczykow od auta, zagladam do szafki ( ZAWSZE, ZAWSZE - tam je klade!!!!!!) - NIE MA!!!!!! Nie ma nigdzie - bo... trzymam je w reku!!!!!
Sama juz nie wiem, czy to wiosenne zakrecenie, czy przepracowanie, czy po prostu poczatek wyniszczajacej umysl choroby, ktora zaczyna sie na "A"......
 Nie bede jednak  miauczec (z najwyzszym szacunkiem dla Kotow:-)), jestem tylko ciekawa, czy jest nas wiecej??????? I zapewniam: o roztrzepaniu nie ma tu mowy!!!!!
 Mam chyba za duzo planow, za duzo opcji ich realizacji, sposobow osiagniecia wyznaczonych celow i malo czasu, jesli wiec jedno podzielic przez drugie wyjsc moze wynik, ktory jednak rozwieje hipoteze choroby na "A".....:-)))))
 Tyle pseudofilozoficznych rozwazan:-)))))

Ostatnio troche przerobilam na wiosenna "modle" jadalnie, tzn uszylam zaslony pasujace do tych kuchennych i...dopasowalam do ogolnego klimatu przedmioty,ktore teraz nabraly "nowego szlifu";-)
   Poniewaz kuchnia polaczona jest z jadalnia, uznalam, ze zaslony z tkaniny toile-de-jouy sa wrecz nieodzowne! Jednak mialam za malo materialu, by stworzyc to co sobie wyobrazilam....Zamowilam gruba, kremowa bawelniana gabardyne i....polaczylam ze soba obie tkaniny....Zatem pierwotnie mialam dwa rodzaje (pod wzgledem kolorystycznym) tkanin i...ich szerokosc byla "poprawnie zadowalajaca".... jednak w niedziele bedac na targu staroci wpadl mi w rece pokazny kupon cieniutkiego recznie tkanego lnu w odcieniu chlodnego bezu....6m za 15€ ( w sklepie cienki len tutaj kosztuje ok 43€ za metr - wiec OKAZJA!!!) ....Juz wiedzialam, ze zawisnie jako dodatkowa, integralna zaslona. W ten sposob na kazdej stronie wejscia do oranzerii mam - bagatela - 3,30m szerokosci tkaniny!!!! Juz Wam pisalam, ze uwielbiam, gdy tkaniny w oknach jest duzo ale jednoczesnie musi byc zachowana owa "lekkosc", z jaka prezentowac sie bedzie juz jako tzw. "efekt koncowy" dekoracji okna..... Lubie tez, gdy swobodnie "spoczywa" na podlodze....



Serweta to...pozszywane pikowane powloczki na poduszki, ktore stanowily komplet z kapa zakupiona w IKEI a ktora to kapa przeobrazona zostala w "quilt nr1"...
Nie jest jeszcze skonczona, brakuje na niej aplikacji "quiltowych" w odcieniach bezu, kremu i gorzkiej czekolady.... Na razie obszylam ja dosc szeroka lamowka (ok.18cm) z toile - de - jouy a miejsca laczen otrzymaly 4- centymetrowe paski z tejze tkaniny.
Zegar, szafka na klucze - poddalam metamorfozie....Zeszlifowalam poprzednie decu, nalozylam ciemnobrazowa farbe akrylowa do drewna, nastepnie poprzecieralam szmatka lniana, ktora moczylam w kremowej akrylowce i druga szmatka - wilgotna - wycieralam nadmiar farby....
....Swieczniki (poprzednio mosiezne) - "pokremilam" a nastepnie polsuchmy pedzlem przetarlam chlodnym, ciemnym bezem (kolejnosc odwrotna w stosunku do szafki na klucze)...
Podobnie postapilam z puszkami na nich stojacymi...dodalam szablon koronki i ..gotowe
"Tryptyk" to nic innego jak skrawki toile-de-jouy oprawione w uprzednio "spreparowane" i postarzone ramki drewniane. W ramce srodkowej - chyba przekornie - osadzilam cos, co w sumie "osadzone nie bywa" - poduszke na igly (pokazywalam ja juz) - powstal wiec obrazek pt. "pseudo 3D" ;-)))))))))))



.....no i chwost.....uszylam go sama a sposob jego wykonania przedstawilam Wam juz wczesniej....z ta jednak roznica, ze nie wykorzystalam klasycznych fredzli na jego koncu a....zamist nich - pocielam na waskie (okolo 0,6cm) paseczki tkanin ulozonych w skos, by zapobiec ich strzepieniu...niezly sposob- tak sobie mysle - na wykorzystanie skrawkow niepotrzebnych materialow....
Oczywiscie gorna czesc chwosta MUSIALAM troche wyszyc....choc troche.... dolny z kolei to znow tkanina powtarzajaca sie w zaslonach....
.......i male fiu-bzdziu...zawieszone na starym kluczu, ktory byl tak "zloty", ze az bil w oczy;-))))))))) Musialam go "pokremic" ........
Ach...i jeszcze trzeci (oj....wlasciwie czwarty!!!!!!!!!!!) quilt na fotel po lewej stronie.... Dopasowalam go do poprzedniego (patrz: fotel po prawej;-)))) ...i...musze przyznac ten ostatni "uszyl" mi sie najszybciej.... Na razie quiltow mam...dosc!!! ...tzn. ich szycia mam dosc. Skoro mozna sie "przejesc" to chyba nie popelnie "grzechu gramatycznego" jesli napisze : "mozna sie przeszyc" ;-)))))))))))))))
Ale oranzerie odmienilam...miala byc pastelowa... no i jest....


...Maly "rzut oka" na jadalnie w stanie obecnym od strony kuchni.....

I z ostatniej chwili....bardzo szybciutko poszlo mi przygotowanie wianka wiosennego;-) Doslownie kilkanascie minut - pelna improwizacja z tego, co akurat mialam pod reka...czyli bukszpan (musialam wyrownac "bukszpanowy plot" w ogrodzie - stad galazki)
...bawelniane wstazki....serce druciane owiniete lnianymi szmatkami, szczypta koronki...uszyte czesniej domki - zawieszki, kilka innych drobiazgow: jakies ptaszki, jajka metalowe "zardzewiale" listki i....gotowe:-)
     Poniewaz u mnie swieci sloneczko i jest w poludnie ponad 20stopni na plusie - rzecz jasna :-))).........
Zycze Wam Kochane Wszystkie tu zagladajace, komentujace i podczytujace....
DUZO SLONCA W NADCHODZACY WEEKEND !!!!!!!!
Niech bedzie pelen milych niespodzianek i dla Was i Waszych Najblizszych!!!!
P.S
Wszystkie paczuszki : i te z "candy" i z zamowieniami wysle w poniedzialek:-)

poniedziałek, 21 marca 2011

Szydlo, mydlo, jaka jestem... i...wyniki :-)

Witam Was Kochane baardzo slonecznie!!!!!!

  Wczoraj zakonczylo sie moje candy:-)
Tym razem - WYBACZCIE - poszlam na latwizne, po prostu nie mialam czasu, by pisac karteczki za co Was przepraszam z calego serca. Za pomoca "wirtualnej maszyny losujacej" pt. www.RANDOM.ORG  "wygenerowane" zostaly nastepujace numerki:

Post z numerkiem 97 - Maja 71 otrzymuje serduszko przedstawione w poscie dotyczacym candy
Post z numerkiem 49 - Agata Adelajda otrzyma  zawieszke z mojej nowej kolekcji
Post z numerkiem 42 - Elwira-k otrzyma zawieszke z mojej kolekcji:-)
Celowo - ale nie zlosliwie - nie opisze ani nie obfoce tego, co przygotowalam dwom pozostalym Babeczkom:-))) Mam nadzieje, ze sprawie Wam niespodzianke i to mila:-)))
 Wylosowane Osobki bardzo prosze o kontakt na maila (dane do wysylki)

A...teraz...teraz chcialabym bardzo serdecznie podziekowac Kochanym Dziewczynom:
Aniolkowi z Zielenca i Marii Par za zaproszenie do zabawy, polegajacej na...no wlasnie... Czy ja mam tajemnice, ktorych jeszcze nie zdradzilabym na blogu....? Niektorzy z mojego bliskiego otoczenia twierdza wrecz, ze jestem ekshibicjonistka....ze za duzo pisze i "puszczam to jeszcze w obieg" - koniec cytatu..... I...ze "odbije mi sie jeszcze ta szczerosc czkawka"...Coz moze tak, moze nie....Czas....Czas jest siostra Prawdy i pokaze, kto mial racje: czy ja starajaca sie tworzyc bloga o mnie takiej jaka jestem, czy ten Ktos, kto zarzuca mi przesadna szczerosc....
Z gory prosze o wyrozumialosc odnosnie tego, co nastapi ponizej, sa tam nie tylko tajemnice ale i moje slabosci:-((
  Wracajac jednak do tematu....zaczne moze od "tajemnicy" dosc...kontrowersyjnej...
1. Podlozylam podsluch pod siedzenie auta nalezacego do Meza mojej Kolezanki, ktora usilnie mnie o to prosila, chcac sprawdzic wiernosc swojej Polowki....Najpierw bylam zbulwersowana pomyslem a... nastepnie zaryzykowalam...Ona sprawdzila a ja czuje niesmak do dzis. Mea Culpa!!!!
2. Piszecie mi czesto w komentarzach, ze moje...prace wymagaja cierpliwosci. Fakt, nie wiem jednak skad ja ja biore, poniewaz jestem z natury impulsywna, wybuchowa, choc po chwili szybko "stygne"...
3.Zodiakalny koziorozec z ostatnego dnia roku....Mysle, ze ....100% koziorozca w koziorozcu.....
4.Z przyzwyczajenia (byc moze juz chorobowego) wykonuje kilka czynnosci na raz (jesli prasuje - rozmawiam przez telefon, slucham muzyki, wlaczajac jednoczesnie pralke, lub "wstawiajac" wywar na zupe). Sprzatam - rozmawiam przez telefon. Opanowalam - tu lojalnie oznajmiam: opanowalam do perfekcji trzymanie ramieniem sluchawki telefonicznej w taki sposob, ze obie rece mam wolne.
5.Jestem Stworzeniem Nocnym. Chyba nie lubie spac a jesli juz, to tylko dlatego, ze musze....Sypiam ok 5 godzin i to mi w zupelnosci wystarcza....czasem sypiam krocej...
To wlasnie w nocy powstaje ok 80% moich prac.....
6.Nie lubie stac na swiatlach, gdy podjezdza jakis "Lolo", ruszajacy nastepnie z piskiem opon...Doprowadza mnie to zawsze do szalu...Tak sie sklada, ze mam rowniez troche wiecej niz srednia -koni pod maska ale nie mam wewnetrznej potrzeby oznajmiania o tym calemu swiatu, wrrrrrrrrr!!!!!
7. Skoro o autach mowa...Lubie prowadzic auta zgrabne...niezbyt duze, jednoczesnie bezpieczne. Tu roznimy sie z moim Mezem...On lubi auta , szybkie-bezpieczne ale duze  i probuje mnie do takich przekonac. Bez skutku.
8. Kocham czekolade. Pod kazda postacia. Kocham truskawki. Bez nich nie czuje lata.
9.Gdy prowadze i siedze sama w aucie slucham dosc glosno...muzyki z filmu "Upior w operze" i...Anity Lipnickiej. Spiewam na glos ale jade przepisowo- chyba? Bo mandatu jeszcze nie otrzymalam,tfu,tfu... Chore, prawda???????
10.Jestem uzalezniona nieuleczalnie od tkanin, moglabym o nich gadac i gadac bez konca...Przebieram okna kilka razy do roku i na zadnym z nich nie wieszam niczego, co wyprodukowanoby z poliestru. Mam alergie na sztuczne surowce....Gdyby zabraklo tkanin....umarlaby wieksza czesc mnie, reszta musialaby pozostac przy zyciu, by zajac sie moim Ludzikiem Kochanym...bo Maz poradzilby sobie;-))))) Tkaniny mozna ozywic - wierzcie mi....Dotyk niektorych rodzajow tkanin nawet ulecza...przynajmniej mnie....
11. Kocham torby. Duze, ale takie ze 100% skory nappa, moze byc laczona z tkanina ale nie tzw. skora ekologiczna....Choc jak deklaruje kocham torby- mam trzy ale za to "konkretne". Jestem zdeklarowana buciara.Na polkach stoja albo te na 10-12cm KONIECZNIE prostym obcasie (zadne szpilki, to nie ja;-) lu ekstremalnie plaskie baleriny..Uzalezniona od pewnej marki ale tu zamilkne.
12. Nie jestem tzw. "fashion victim", jest jednak Projektant, ktorego ciuchy uwielbiam. Poniewaz sama troche szyje, wlasciwie to od 29 lat..(pierwsza spodnice uszylam sobie w wieku 11 lat, byla w kliny i z nakladanymi kieszonkami...)potrafie niemal odszyc Jego modele (wystarczy "voque" i dobrej jakosci zdjecie;-)))ale  kupuje Jego dzinsy, odziez tzw. "cywilna", spodnice, bluzki, buty ( o dziwo bardzo wygodne),zegarki i..torby. Jest Jednym z nielicznych Projektantow, ktory kocha  ubierac kobiety i Jego ubrania to klasyka, ale taka, ktora sie nie nudzi.Facet kocha tkaniny, to widac i po modelkach i po projektach a wlasciwie calych Jego liniach.... Cenowo zblizony do Simple a we Wloszech jeszcze tanszy. Moj Mistrz, moj Guru...To...Pan Giorgio Armani. Jestem koziorozcem...to wiele tlumaczy....;-))))
Mialo byc 7 punktow ale wtedy nie byloby szczerze....
13. Nie mam akryli, nie nosze tipsow, maluje paznokcie polprzezryczysto;-) - lakiery wiec sie u mnie marnuja. Za to dobre perfumy i takiez kremy wyparowuja w oka mgnieniu;-)
14. Nie potrafie "utrzymac" pieniedzy i mam do nich bezosobowe podejscie. Nie sa mi bogiem.Potrzebuje ich jedynie dla siebie i Innych. Mam swojego Boga, w ktorego wierze a pieniadz nie jest droga, ktora do Niego prowadzi.
15.Przyjazn poza miloscia to najwazniejsze slowa w relacjach miedzyludzkich. Dodatkowo dla mnie maja wymiar magiczny. Obie: Milosc i Przyjazn sa w dzisiejszych czasach "darem deficytowym" dlatego, gdy go otrzymujemy....ZATRZYMAJMY, najlepiej na zawsze.....
16.Uczylam sie w szkole angielskiego (14 lat), rosyjskiego (obligatoryjnie wowczas), laciny i jeden rok esperanto (znam dwa, lub trzy zdania, nie wiecej), poza szkola uczylam sie wloskiego , teraz "walcze" z niemieckim i.... to jest jedyny jezyk, ktory mi "nie pasuje" (Rudi, blagam, wybacz) ...
17.........nie umiem wypoczywac biernie......
To chyba wszystko...Mam nadzieje, ze niczego nie pominelam a jesli tak, to nie wyniklo to z ukrytych powodow.


Do zabawy zapraszam :
JOWI ze slonecznej Grecji:-)))
Kochane, raz jeszcze dziekujac za wspaniala zabawe - Sciskam Was serdecznie i przesylam Wam mnostwo pozytywnej, wiosennej energii , Kochane!!!!
Zycze Wam magicznego tygodnia, niech wszystkie smutki i smuteczki trzymaja sie od Was z daleka!!!!!!



piątek, 18 marca 2011

"Zaszylam sie ";-)))))

Witajcie Kochane!!!
Jestem juz "na chodzie" , grype przegnalam, w domu wczesniej wprawdzie byl szpital - wszystkich bez wyjatkow "polamalo" ale teraz wracamy do "pionu".
  Podczas choroby mam problem (kazdy ma - wiem:-))))) .....u mnie jednak chodzi o...lezenie w lozku. O ile sen tzw. "nocny" jest z przyczyn oczywistych "akceptowalny", o tyle lezenie w lozku podczas choroby w moim przypadku jest faktem calkowicie nie do przyjecia. Nagle bowiem w moim - raczej wygodnym - lozku wszystko mnie uwiera, czuje sie jak przyslowiowy fakir, tyle, ze nie fakir z wyboru..... Tak wiec w lozku spedzilam pol dnia, po czym....zwloklam sie do mojej pracowni, by w niej "dojsc do siebie" i....doszlam...
   Wykonczylam wreszcie nowy quilt, z ktorym sie tyle czasu grzebalam :-((((. Przyslowie (czy madre????) mowi, "iz duren robote lubi" - tzn. ....ja.... Otoz wszystkie panele przepikowalam....recznie, tak bardzo chcialam uzyskac przynajmniej w minimalnym stopniu efekt autentycznosci tych oryginalnych quiltow sprzed dwustu lat.... Wszystkie jednolite tkaniny, ktore wystepuja w narzucie farbowalam i cieniowalam sama. Tkaniny w motywy roslinne pochodza z firmy "quilt gate" , seria gentle flowers. Wewnatrz tez - w odroznieniu od poprzedniego quiltu, ktory prezentowalam kilka postow wstecz - wszyty zostal dosc gruby, miesisty koc polarowy a...wlasciwie trzy koce, polaczone ze soba tak, by "nie odznaczaly" sie szwy na stronie prawej.......
Narzuta ma wymiar...240cm x 240cm...miala byc mniejsza, wyszla znow niemala;-))))
 Mysle jednak, ze nie wyglada zle, gdy np. spod spodu widac tkanine obiciowa lozka, ktora w scisle okreslonych miejscach ulozona jest w kontrafaldy....
Ponizej przedstawiam fragmenty paneli, czy blokow (obie nazwy sa powszechnie stosowane), ktore haftowalam z wykorzystaniem technik aplikacji oraz haftu, glownie brazylijskiego....













 Nie wiem, czy zdjecia "pokazuja" reczne pikowania ale uwierzcie - one tam sa!!!!
Nie chcialam fotografowac moich palcow ze wzgledow estetycznych ale sa poklute jak gesty durszlak...bo ja niestety nie potrafie haftowac z naparstkiem!!!! Mam ich kolekcje, ot, zeby byla "na stanie" - jednak nie uzywam....naparstek mi przeszkadza w pracy:-((((
Ponizej gotowy quilt........
 Widze, ze nawet kolory i desenie wyszly zgodnie z rzeczywistoscia- co w przypadku moich "pseudoumiejetnosci" fotograficznych....graniczy niemal z cudem;-))))))

Tymczasem dotarla do mnie kolejna przesylka.....tkanin do oranzerii....No i powiedzcie same: jak ja moglam do lozka?????!!!!!!!!!!
Musialam "podzialac" w pracowni;-)))))
Podzialalam wiec......Uszylam "pokrowiec" quiltowy na fotel, wiazany na kokardki, ktory po rozlozeniu znow jest narzuta:-))))
 Tonacje brudnego, "starego" rozu polaczylam z ufarbowana na waniliowo bawelna.....
 Tym razem powstrzymalam sie od haftowanych paneli, wyszedl wiec prosty ale dosc ladny quilt na fotel....
 Z resztek wyczmonilam wiazana na kokardy poduche , ktora powstala doslownie ze scinkow- mam nadzieje, ze widac... Poduszke przepikowalam, dzieki temu jest bardziej"plastyczna"...

 ...serduszko uszylam z innych szmatek ale kolorystycznie zbyt mocno nie odstaje od reszty;-))

 A u Filipka na scianie pojawil sie taki....mini quilt:-))))
 Poczatkowo nie mialam pomyslu na "tresc" ale w miare zszywania pojawila sie Madame Vena ;-)))))



    Poczynilam tez radykalne zmiany w jadalni, ktora dopasowuje do kuchni ale o tym w nastepnym poscie....
Wiem tez, ze mam potworne zaleglosci na Waszych blogach - nadrobie je - obiecuje!
No i przypominam o candy - losowanie juz w niedziele:-))))))))))))))))
Wyniki przedstawie w poniedzialek, mam nadzieje, ze nikogo nie uraze??? :-))))
Tymczasem sciskam Was Kochane Czytelniczki, Blogowiczki, Kolezanki, zyczac Wam z calego, calego serca cudownego weekendu, by sloneczko przyjemnie oplatalo Wasze domki swoim blaskiem!!!!!!!!!!

P.S. Kochana Anyu-Es !!! Napisze Ci maila, musze tylko sie pozbierac z zaleglosciami!!!

wtorek, 8 marca 2011

Misz masz - ale w slonecznym wydaniu:-)))

Witam Was slonecznie :-))))
Pomimo paskudnego mrozu noca, ranki od kilku juz dni z rzedu witaja mnie sloncem i to tak silnym - ze obiecuje sobie przeprowadzenie powaznych prac porzadkowych od okien poczawszy.... Nic bardziej zawodnego:-((((
W momencie otwarcia drzwi tarasowych mrozne powietrze wdzierajace sie do wewnatrz uswiadamia mi nadal, ze "jesce nie cas, nie cas" - tak mi utkwilo to goralskie stwierdzenie, bodajze bedace efektem ubocznym zbyt czestego podgladania reklam ;-)))
Bo ja - kochane moje- mimo faktu przebywania poza Polska , kanaly polskie musze miec. Brak polskiej telewizji chyba by mnie zabil. I choc na ogladanie czasu zwykle mi brakuje (chyba ze poznym wieczorem i noca, gdy Filipek i Maz spia a ja biore sie za robotki - wtedy telewizor jest zwykle wlaczony:-)))  ) , sama swiadomosc, ze programy polskie sa- pomaga mi funkcjonowac i...zapomniec o tym, ze nie ma mnie TAM...
Nad narzuta pracuje nadal....mysle, ze w nastepnym poscie bede mogla ja juz pokazac - a w miedzyczasie powstalo kilka drobiazgow, ktorych nie moglam sobie odmowic;-)))
Z resztek tkanin patchworkowych, ktore pozostaly po narzucie nr1 i poduszkach i...pudelkach :-)))) popelnilam torebke na podreczne robotki...i kilka gadzetow ;-))))
Ale najpierw torebka:
- uszyta w oparciu o patchwork, z pianka wewnatrz i przepikowana wzdluz laczen roznych tkanin....


- pas pionowy umiejscowiony centralnie, z tkaniny gladkiej, lekko waniliowej - wyhaftowalam haftem brazylijskim nicmi - tradycyjnie przeze mnie farbowanymi, kolorystycznie dopasowanymi do ogolnej kolorystyki torebki....


Otworki, przez ktore przeplotlam uszyty rulonik z koncowkami imitujacymi cos....blizej nieokreslonego...moze truskawki....???? - wykonalam nabijajac mosiezne "oczka"...
Kolejna poduszka na igly, pelniaca przy okazji funkcje dekoracyjna.....Uszyta ze skrawkow, ktore mialy "skonczyc w koszu na smieci"....
-haft raczej nieskomplikowany, wyszyty jedwabiem i bawelna....pudrowy....
Poduszeczka ma nietypowy ksztalt....ale wyglada niezle...
Kolejna poduszka na igly ma ksztalt walca uszyta i wyhaftowana w stylu nawiazujacym do "Blackbird Design" - wzor i pomysl jednak oraz wykonanie - "made by me";-)))))
-Do cieniutkiego jedwabnego sznureczka doszylam "dyndadelka" - niektore z nich haftowane.....

Zrobilam jeszcze....ale to naprawde na przyslowiowym "poczekaniu" ....wianek.
Powstal na bazie ....tamborka. Otoz mialam drewniany tamborek, ktory zwyczajnie- przeciazony i wyeksploatowany - pekl. Zostala druga jego czesc, ktora postanowilam wykorzystac.....
- okrecilam bialym plotnem
-nastepnie pocielam w nierowne, postrzepione paski tiul
- zawiazalam owe scinki dookola tamborka i ....wyszedl wianek...
-u gory "zainstalowalam" stara bransoletke (kiedys robilam bizuterie ze szmatek, ktorymi obszywalam i haftowalam przerozne w ksztaltach korale )
- dodalam wstazke satynowa z ukreconymi rozami i.....gotowe:-)

I...zeby nie bylo;-) Dzis okolo godz 7 rano, gdy podnosily sie zaluzje w oranzerii - taki piekny poranek mi sie ukazal....

Slonce wdarlo sie momentalnie rowniez do jadalni....ukazujac wnetrze w zupelnie innej odslonie;-)

°°°°°°°°°°°°
Z zupelnie innej beczki;-)))))
Ponizsze fotki sa odpowiedzia na pytania zalegle, jeszcze te z grudnia (pisalam, ze bede odpowiadac "stopniowo" ): 
A... zatem...pokoik Filipka. Nie jest jeszcze taki, jaki mam w glowie, brakuje mi tu kilku istotnych "dopelnien" stylistycznych - nad ktorymi rowniez pracuje;-)
Tymczasem pokaze tylko kilka ujec....Uszylam zaslony z dwoch roznych, pozornie niepasujacych do siebie tkanin....jednak wpasowaly sie wzajemnie i mysle, ze nie jest najgorzej.... W koncu nie Ktos glupi powiedzial: "przeciwienstwa sie przyciagaja"....
Ach a ta narzuta jest....baaaaaardzo stara, ma mnostwo wad, poza tym szylam ja gdy bylam jeszcze zielona w kwestii patchworkow ( co nie oznacza rzecz jasna, ze taraz jestem "dojrzala" ;-)))))))
Rzeczona kapa ma mnostwo wad ale tu na tzw."tymczasowo" - pasuje...czy nie pasuje...?

Ponizej tablica "misz-masz" , popelniona gdy Filek jeszcze nie chodzil o "wlasnych silach" :-)))) Troche jest nieaktualna ale lubie ja....jest troche...taka pamiatka...
....kolejna "pamiatka" - obrobiona w decu - to pierwsze buciki mojego Synka, pierwsze, w    ktorych stawial swoje pierwsze kroczki.....Stoja sobie na komodzie i przypominaja mi, ilekroc na nie spojrze - jak szybko mija czas....jak szybko rosna Dzieci.....
Za butkami stoi pudelko, w ktorym spakowalam ciuszki, ktore moj Synek mial na sobie w dniu Chrztu.... Pamiatki i karty z zyczeniami....Pierwszy pukiel obcietych wloskow....
Dla mnie sa to pamiatki bezcenne...

Jeszcze do niedawna- pieczolowicie z uporem maniaka ukladalam kazda lokomotywke....teraz dbam by nie bylo kurzu ;-)))

Tak wyglada pokoik w trakcie przeobrazen - mojego Ludzika - mam nadzieje, ze ciekawosc przynajmniej w minimalnym stopniu zaspokoilam:-)))))))))
Kochane....musze konczyc....nie dam rady pisac, literki mi skacza na ekranie. Chyba jakies chorobsko mnie bierze.. Poczytam sobie jutro co piszecie u siebie ...
Pozdrawiam Was baaaaaaardzo slonecznie , zyczac wiosny i wysylam moc pozytywnej energii:-)
Licze, ze Wasz tydzien bedzie magiczny:-)