czwartek, 26 maja 2011

Mama.........

"Mama" - to chyba pierwsze slowo w ustach dziecka, gdy te podejmuje pierwsza w swoim zyciu probe komunikacji z otaczajacym go swiatem, wyrazona slowem... I niewazne, ze owe "mama" artykulowane jako poczatkowo tylko- sylaby - na kazdej z nas, ktora doswiadczyla w swoim zyciu tego cudu bycia matka - robi przeogromne wrazenie..... Na mnie robilo.....Gdy moj Synek  po raz pierwszy wymowil to magiczne "mama" - mialam wrazenie, ze fala najslodszego w swiecie miodu zalewa moje serce.....

Mojej Mamie, Mamie, ktora znosila wszystkie szalenstwa jednej ze swoich dwoch corek - czyli moje - skladam dzis zyczenia pelne milosci,
kochana Mamo... Dziekuje Ci za to, kim jestem i jaka jestem,
dziekuje, ze bylas mi Przyjaciolka, ze wyglupialas sie razem ze mna, gdy robilysmy mase szalenstw tych drobnych i tych wiekszych...
Dziekuje Ci, ze moje Kolezanki nie czuly skrepowania Twoja Osoba i traktowaly Cie rowniez jak swoja Przyjaciolke...
Dziekuje Mamo.....
Kiedys...gdzies...uslyszalam, moze przeczytalam ale...sama nie wiem gdzie i kiedy pewien tekst, ktory moim zdaniem doskonale opisuje "misje bycia matka" :
..."Matki to sa Aniolowie, ktorym Bog chwilowo odebral skrzydla i zeslal Je na Ziemie.....
I....tak sobie mysle, ze cos w tym jest....
Zycze Wam Kochane Wspanialego, niezapomnianego Dnia Matki:-)! 

wtorek, 24 maja 2011

Miedzy noca a dniem....

....jest tradycyjnie juz wpleciona moja tzw "tworcza proznia" liczona od momentu zasniecia Ludzika do...momentu, gdy sama padam na przyslowiowy nos... Zwykle wtedy nawiedza mnie Madame Wena i bezlitosnie wtlacza w moja glowe setki klebiacych sie, mieszajacych i ...przenikajacych sie nawzajem - pomyslow.... Ostatnio... staram sie je wszystkie jakos "zanotowac", tzn. zaczelam robic projekty, na co wczesniej zawsze szkoda mi bylo czasu....
   Czas....Czas jest pojeciem wzglednym i dla Kazdej z nas kojarzy sie inaczej i odmienny ma wymiar i...cene...Tak, Kochane, CZAS jest towarem - na dodatek w dzisiejszych zapedzonych realiach szarej - z pozoru jednak tylko - rzeczywistosci, bardzo deficytowym, jego podaz zostala bezpowrotnie juz chyba usmiercona megagigantycznym popytem....uff, "ekonomicznie mi sie rzeklo" - ale taka moja, bardzo osobista  "definicja" czasu przedstawia sie niestety wlasnie tak, i - jak dla mnie -  niezbyt optymistyczny ma wydzwiek....Ma to oczywiscie swoje przelozenie na pozostale dziedziny zycia....Do tego stopnia ze momentami nie wiem juz czy hobby to praca a praca to hobby.... Paradoksalnie jednak...ja kocham taki mlyn - tylko wtedy czuje, ze naprawde zyje i tu, w tym momencie wlasnie odzywa sie we mnie pierwiastek szalenca:-))))))))))))))))
  Pisalam Wam juz nie tak dawno, ze stworzenie ze mnie jednak nocne i to noca glownie tworze, lub w ciagu okruchow wolnego czasu w ciagu dnia... Szyje quilty - slucham niezapomnianego Pavarottie`go i Edith Piaf - nie mam pojecia dlaczego, ale wlasnie ta a nie inna muzyka napedza moje akumulatory....inspiruje i...popycha do dzialania....
...A jesli o dzialaniu mowa, to "zdzialalo" mi sie ostatnio:
a) kolejne pudelko ( w oryginale opakowanie po zestawie Kenzo dla mezczyzn - super twarde pudelka, niezniszczalne, idealne do "otapicerowania" - szczerze polecam!!!!!!! ;-)))))
- haft tradycyjny,  na cieniutkim lnie, rozmiar krzyzyka okolo 1mm, nici -jedwabne,cieniowane z mojej "manufaktury", tasiemki jedwabne, kolorystyka ceglasto-bordo-splowialorozowa ale o dziwo niezle sie prezentujaca w zestawie z bezowymi paseczkami tkaniny, ktora okleilam pudelko....

 Plotno na brzegach postarzylam werniksem do tkanin, by uwiarygodnic jego "wiekowosc",-))))


 b) zdzialaly mi sie "chwytki" kuchenne pelniace funkcje podwojna : praktyczna i dekoracyjna. Ta druga udokumentowana jest ponizsza fotka, natomiast funkcja pierwsza, zasadnicza...czyli praktyczna pokazuje fotka "z patelnia";-)))))




Poza tym........
c) wykonczylam dzis moja kolejna poduszeczke na igly (to JEST juz choroba)
 Haftowalam ja na pikowanym jedwabiu, dodajac aplikacje, troszke 3D, obszylam koronka frywolitkowa, ktora pierwotnie byla...biala:-)

d) wykonczylam kolejna serwete do jadalni, z "widocznym" dodatkiem toile-de-jouy... Przepikowalam tak, by chociaz troszke przypominala mi boutis:-)
 Brzegi wykonczylam w "fale", oblamowalam je, srodki z tkaniny toile-de-jouy przepikowalam drobniutka fastryga recznie...w ten sposob calosc tworzy "lekkie wrazenie"  trojwymiarowosci...
 Aplikacje kwiatow wykonalam recznie. W ogole jesli chodzi o kwestie wykonczeniowe, preferuje raczej te reczne...podnosza wartosc przedmiotu i...chyba decyduja o tym, czy dana rzecz jest niepowtarzalna, czy...moze przywodzi na mysl masowke z krajow Azji.... ktora to masowka- ja przynajmniej -jestem juz mocno przesycona...dlatego tez, byc moze coraz to nowe "akcesoryjne szalenstwa" przychodza mi do glowy....
 To "pudeleczko" na podkladki pod talerze powstalo doslownie z "obrzynkow" tkaninowych po serwecie, szkoda bylo tak bezpardonowo zakonczyc ich zywot w...koszu na smieci, wykorzystalam wiec je jako "opakowanie" na rzeczone podkladki. Moze pelnic funkcje koszyczka na robotki, ma bowiem wewnatrz "stozkowe" kieszonki....

 ...owe kieszonki pokazuje ponizsza fotka...
Forma pudelka powstala o 3 nad ranem, pomysl kilka godzin wczesniej....
 ... A na koniec...."craft -torba", torba na robotki (jako alternatywa dla pudelka;-))))
 Forma torby - pomysl moj, skroilam ja z glowy, szablonu nie robilam, bo...nie mialam na to zwyczajnie czasu ale wyszla calkiem przyzwoicie...
 Srodek wyszylam krzyzykiem, wzor zaczerpniety z...mojej glowy, len cieniutki, troche "musniety" jasnomusztardowa farba, lekko pocieniowany... Acha, "zeby nie bylo" ;-) - guzikow, ktore sa tu naszyte - NIE ROBILAM!!!!!!!!!!!!!! KUPILAM:-)
 ...zamiast raczek - fizbiny gorsetowe z metraza;-=))))
 ...a to "tyl" torby:-)

I w ten sposob moje Kochane, nawet w drodze na "urlop" mam moja hobbytorbe z zawartoscia, rzecz jasna ZAWSZE pod reka:-)
 W nastepnym poscie pokaze kolejny projekt w 3 XXL rozmiarze, ktory koncze etapami...
Jesli macie jakies pytania odnosnie quiltow - piszcie - chetnie odpowiem (o ile sama bede znala odpowiedz:-))))
Acha Tuomeczko Kochana!
Jesli teraz "mnie czytasz" to wiedz, ze w moim przypadku, tzn przy malym, psocacym szkrabie pikowana serweta sprawdza sie w jadalni doskonale! Poprzednia serweta spelniala swoje zadanie swietnie  (biala, pokazywalam ja niedawno) Jesli cos "sie wyleje" - np. woskowany mebel ( w tym przypadku: stol ) - pozostaje w stanie nienaruszonym. Piore serwete (w pralce), susze i...klade ponownie na stol. Gotowe:-)
 Jesli chodzi o quilty: sa lepsze od tradycyjnych kocow, poniewaz nie niszcza sie tak no i rownie przyjemnie mozna sie nimi otulic lezac na kanapie - co np. mieciutkim kocem:-) ( To byla odpowiedz na pytanie, otrzymane w mailach)
...Wybaczcie mi ale musze uciekac.... Wkrotce postaram sie zamiescic jakis ciekawy tutorial....moze podpowiecie, jaki...o ile w ogole jest takowym zainteresowanie...
Pozdrawiam Was serdecznie, zycze slonecznego tygodnia, inspirujacych pomyslow i...jak najmniej zmartwien (podobno od nich mamy zmarszczki, chi chi;-) - ale kurze lapki uwazam za sympatyczne:-)))))))
Raz jeszcze sciskam i serdecznosci Wam sle:-))))))

wtorek, 17 maja 2011

"Zapoduszkowalam" sie ;-))))


Witajcie, Kochane!
Moja "Pani" od polskiego zapewne wyrwalaby sobie wszystkie wlosy z glowy, widzac moje poczynania z zakresu frazeologiczno-slowotworczego :-)))))))))) I nie dziwilabym sie Jej reakcji, tym bardziej, ze prywatnie bronie jak tylko moge, nawet tu, na obczyznie czystosci jezyka polskiego i.....wszelkie "gwary i dialekty" przyprawiaja mnie o...zawrot glowy - tak to ujme.....

Wiem, ze Was zaniedbuje - mea culpa!
Wiem, ze wpadam tu nieregularnie - mea culpa!
Wiem, ze byc moze naciagnelam granice Waszej cierpliwosci do niebezpiecznej granicy- mea culpa po strokroc!!!
 Ja jednak naprawde ostatnio ( od jakiegos prawie- polrocza:-( ) mam deficyt czasu w odniesieniu do podazy pracy. Wiem, nie powinnam narzekac i nie narzekam, ciesze sie, ze mam co robic, ciesze sie rowniez, gdy moje rzeczy ciesza oczy Innych - to jest mi nieodmiennie najmilsze !!! Chcialabym tylko choc odrobinke rozciagnac dobe, przynajmniej na jakies 2 miesiace;-))))))

Poza pracami, ktore sa w drodze do Adresatow popelnilam....kolekcje poduszek..."quiltowych", patchworkowych - jak Kto woli;-)))))  Wieksza czesc zatrzymam sobie:-))))

 Kazdy element zostal osobno wyciety, brzegi uformowane, podwiniete i podszyte recznie 
Pracy bylo sporo, nie ukrywam ale efekt - podoba mi sie. Poza tym stylem nawiazuja do...starych, amerykanskich, z okresu wojny secesyjnej - patchworkow...
Niektore tkaniny dodatkowo postarzylam, by wiernie oddaly ducha tamtej epoki a ich "wyplowiale" barwy swiadczyly o "dlugim rodowodzie" ;-)))

 Pikowalam maszynowo tym razem, za to w roznych kierunkach, czesto falistymi szwami, zmniejszajac do minimum docisk stopki w maszynie....Sa przepikowane z pianka a od spodu maja bawelniana podszewke. "Plecy" wykonane sa z czystego grubo tkanego lnu, rowniez "starzonego".
Ponizsza poduszka to pomieszanie technik - o co u mnie nietrudno;-))))))
 Troszke aplikacji, haftu krzyzykowego i patchworku - efekt...? Hmm...powiedzmy...nieprzytlaczajacy...
 W sypialni rowniez nastapila poznowiosenna zmiana " scenografii" ;-)))))
 Ponizsza poduszka powstala doslownie z odpadow po narzutach, scineczki sa ok.3cm szerokosci, bardzo gesto zszyte, podklejone, przepikowane i podszyte bawelna, wiec solidnie "zmontowane" ;-))))
Kolejna poduszeczka  miala dopasowac sie do narzuty, nad ktora pracuje w wolnych chwilach (ma byc moja - zobaczymy, jak dlugo  ta sie utrzyma;-)))))))
 A ta podoba mi sie bo....powstala z pozszywanych ze soba krajek, czyli brzegow fabrycznych tkanin patchworkowych. Pomysl nie jest moj, gdzies go widzialam, wiem to na pewno, musze sobie tylko przypomniec gdzie:-(
 Haft prosty, cieniowanymi nicmi, ktore ostatnio namietnie maluje, wypiekam utrwalam etc....
 Dodatkowo pikowania, lamowka i....gotowa...

 Ponizsza rowniez nalezy do nowej kolekcji: technika wykonania podobna - efekt - moze byc;-)

 ...I rzut oka na detale: "stare, rustykalne" guziki, reczne naszycia, bawelniane kokardki....
 Ponizsza rzecz to bedzie (jesli uszyje i nie zagrzeznie gdzies w czelusciach mojej crafto-graciarnio-pracowni;-)))))))) )  - poduszka na igly (mam kilka ale tych nigdy za wiele, poza tym, co rusz ktoras wyfruwa w swiat). Tu - typowy misz-masz : aplikacje, troche 3D (jeszcze dojda elementy w tej technice),szczypta  haftu jedwabnymi tasiemkami - a wszystko na pikowanym fantazyjnie jedwabiu;-)))) Zobacze, co z tego wyjdzie, bo nigdy tak naprawde na etapie tworzenia, nie znam efektu koncowego, dlatego tak bardzo kocham to, co robie:-)))))

Kochane Dziewczyny, wiem, ze monotonia Was tu racze zamiast tak cos liryczno-wznioslego do Was skrobnac ale w... szczece (gornej) mam lej, doslownie - lej jak po bombie - usunieto mi zab - a wlasciwie to, co z niego zostalo, czesc wlasciwa bowiem znalazlam w...nalesniku, ktorym sie kilka godzin wczesniej raczylam ;-)))) Nie bardzo wiec mam natchnienie....zatem wybaczcie a ja przepraszam....
Wiem, jak to brzmi ale to najprawdziwsza z prawd! Boli mnie teraz okrutnie - nawet dzis igly ani tamborka nie potrzymalam - niezbity dowod, ze "niefajnie" mi....
Mimo wszystko... z calego mojego emigranckiego serca - zycze Wam wspanialego tygodnia, samych milych niespodzianek, zera wyrwanych zebow i zadnych ale to zadnych stresow - AMEN!
Pozdrawiam i sciskam, serdecznosci slac:-)))

niedziela, 8 maja 2011

Bawiac sie ...skrawkami...


 Witam Was Kochane!!!!
Przepraszam za "moj niebyt" ale gdy cichne - znaczy to, ze naprawde "sie dzieje" (niezawsze dobrze, niestety) w moim zyciu prywatnym lub - zapadam sie w prace...... Zrozumcie prosze, gdy nie uda mi sie czasem odwiedzic Was wszystkich, nie wynika to ze zlej woli - odczuwam teraz wyjatkowo bolesnie brak czasu, mam jego (czasu, rzecz jasna;-) -megadeficyt :-(((( Bywaja momenty wytchnienia, kiedy to.....
....Bawiac sie skrawkami, przez czysty przypadek nawet - dojsc mozna do nieoczekiwanych
rezultatow......Od jakiegos czasu zabawiam sie w patchwork....pograzajac sie glebiej i glebiej - byc moze jest to kolejna fascynacja, dla ktorej zdradzam (na chwile mala, mam nadzieje....) moje ukochane hafty.... Ale ze: La donna e´mobile , totez niewielkie zmiany w profilu ludzkiej kreatywnosci czasem na dobre wychodza...:-))))
Pokazywalam Wam przed Swietami jadalnie a...w centralnym miejscu stal stol z NIEWYKONCZONA serweta.....No wiec jest skonczona i...wyglada tak:

 Wiekszosc skrawkow, by je dopasowac kolorystycznie i...by stworzyc iluzoryczna przynajmniej wersje starych quiltow - pocieniowalam, inne postarzylam a jeszcze inne po prostu pofarbowalam....Powstala bardzo stonowana serweta na stol jako "moja wariacja" na temat  quiltow wykonanych w stylu "blackird design"...
Aplikacje, motywy hafty wykonane sa recznie i wedlug mojego projektu... Nie sa moze idealne ale...moim zdaniem pasuja do klimatu w moim domu, ktory przeciez idealny nie jest:-))))))))))

 Przy okazji poszlam za ciosem i uszylam sobie... kolejny kapturek na imbryk (to jakis rodzaj choroby psychicznej - kocham kapturki:-))))  )
 Tradycyjnie: wzor z glowy, nici moje, tkaniny lekko podstarzone i.... gotowe;-)

 Udalo mi sie tez skonczyc podstawki pod nakrycia ( wspominalam o nich jakis czas temu) ...no wiec sa gotowe i w miare zgrywaja sie z serweta.



Z zupelnie "swiezych" nowosci to...wlasnie owa tytulowa "zabawa skrawkami" spowodowala popelnienie dwoch KOLEJNYCH QUILTOW: Ten, ktory pokazuje ponizej - zostanie u mnie , drugi natomiast plynie lub leci na inny kontynent i gdy trafi do Adresata - wowczas postaram sie go pokazac:-) Powiem tylko tyle, ze jest bardzo, bardzo podobny do mojego a jesli chodzi o kolory....to chyba taki sam:-)
 Sporo w nim pikowania i maszynowego i recznego. Z  przyczyn oczywistych nie zamieszcze fotek moich palcow (spowodowalyby u co poniektorych z Was nieprzyjemne odruchy wymiotne)...
Quilt nie jest imponujaco duzy, jego wymiar to 180cm x 145cm...Ot, taka alternatywa dla koca......


 Np. ponizsze tlo panelu "zapikowane" jest recznie a obramowania - maszynowo



 Ponizszy panel podoba mi sie szczegolnie.....

 Popelnilam sporo innych rzeczy ale pokaze, gdy obfoce, te zdjecia poczynilam zaraz po Swietach a od tego czasu wykonalam sporo zlecen i jeszcze cos dla siebie ( zawsze tak mowie a gdy to cos wyfruwa - mysle sobie : nastepne bedzie dla mnie! :-))))
Aby moj post nie pozostal "bezwyrazny", pozbawiony ludzkiego tchnienia a wypelniony jedynie tym co jak i kiedy poczynilam.... 
Prezentuje mojego Ludzika kochanego - juz prawie, prawie czterolatka, lobuziaka slodkiego , ktorego to ani na moment nie moge spuscic z oczu;-)))))))) Broi namietnie, psoci zawziecie, jego pomyslowosc wyprzedza moja o cale lata swietlne -a jednak ... kocha mnie......bezgranicznie....bezwarunkowo ....
Jest moja Inspiracja....Nauczycielem pokory, Zwierciadlem otaczajacego mnie swiata.... Obrazem mojej duszy...jest dla mnie WSZYSTKIM....
Dzis w Niemczech, obchodzony jest Dzien Matki.... W stosunku do mojej Mamy, ktora mieszka w Polsce - uznaje polska date dnia Matki:-)
Moj Synek (zapewne przy aktywnej pomocy swojego Tatusia;-))))) obdarowal mnie po krolewsku:-)))))))
Najbardziej rozczulil mnie wlasnorecznie przez Ludzika pomalowany kubeczek!Wlasciwie to... wzruszyl do lez... Pilam juz z niego poranna kawe:-))))


Na koniec...
Chcialabym podziekowac za mile , wspierajace komentarze pod poprzednim postem ale nie tylko...Szczegolnie chyle sie we wdziecznosci do Tych Osob, ktore komentujac to co tworze - czynia to w sposob calkowicie bezinteresowny, dziekuje rowniez Wszystkim Wam, ktore jestescie ze mna od poczatku istnienia tego bloga - gdyby nie blog, nigdy nie mialabym szansy - choc wirtualnie, ale jednak - Was poznac. . .
Brzmi to jak pozegnanie....nie jest nim...po prostu teraz, w tym momencie tak wlasnie sobie pomyslalam i koniecznie chcialam Wam to "powiedziec"....

Zycze Wam Kochane naprawde cudownego tygodnia, niech przyniesie Wam mnostwo milych niespodzianek, niech wiosenne slonce przyjemnie otula Wasze twarze i wyzwala na nich spontaniczny, pelen radosci usmiech - a klopoty niech Was omijaja szerokim lukiem....
 do uslyszenia - zobaczenia....
Sciskam i pozdrawiam!