piątek, 2 września 2011

Wrzesien

Witam Kochane Dziewczyny!!!
Dlugo mnie nie bylo w blogowym swiecie ale juz jestem i..na razie nigdzie sie nie wybieram:-) Tesknilam za Wami!!!!!!!!!
  Wlasciwie nie bardzo mialam pomysl na tytul dzisiejszego posta, tytul w ktorym moglabym "zamknac syntetycznie" to, czym chcialam sie z Wami Kochane podzielic...
    Wrzesien....to czas szkoly, przedszkola (jak w przypadku mojego Ludzika) ale tez czas...historii, dla niektorych na pewno nieco odleglej ale jednak... tragicznej w konsekwecjach dla Polski....
   Naleze do "tego pokolenia", ktoremu wpajano, ze  1 wrzesnia otwieral najtrudniejszy dla naszego Kraju XXw. okres historyczny....pelen ofiar, wyrzeczen, okres w ktorym slowo "Bog Honor Ojczyzna" nabieralo zupelnie innego wymiaru...zapomniano o jeszcze jednej inwazji, bedacej prologiem dla przyszlej niewoli w "wolnej Polsce"niewygodne z punktu widzenia ideologicznego i politycznego, zwlaszcza politycznego - bylo chocby wyszeptanie daty 17 wrzesnia....Ale o "tej" dacie wiedzialam juz w latach 80 -tych od mojego Dziadka, ktorego wyjatkowo bolesnie doswiadczyl atak sowietow (wybaczcie, celowo uzylam malej litery) a Syberie "poznal" osobiscie i doswiadczyl na wlasnej skorze doslownosci znaczenia wyrazu..."gulag"...
  Jestem przeciwniczka wojen- wszelkich - dotykaja zawsze maluczkich. Dziadek twierdzil, ze prawdziwymi Ofiarami wojen sa Cywile, zolnierze bowiem, zwlaszcza zawodowi, z racji przygotowania i glebszej swiadomosci sa nieco "lepiej przygotowani", zwlaszcza mentalnie na skutki dzialan zbrojnych...
 Gdy mysle : "wrzesien" - mysle: Poczta Gdanska, Westerplatte, Warszawa - Starzynski, Lwow, Wilno, Katyn....Sikorski, Anders, Pilecki, nazwiska klebia sie w mojej glowie tak wyraznie, ze nie sposob nie pomyslec chocby przez chwile o bohaterstwie TYCH, ktorych WIARA W LEPSZA POLSKE popychala do uczestnictwa w tak dramatycznych okolicznosciach, w ktorych na szale kladziono doslownie : WLASNE ZYCIE....
Czesto zastanawiam sie, czy sama bylabym zdolna do takiego poswiecenia, czy umialabym pogodzic idealy z rzeczywistoscia....Zofia Nalkowska powiedziala kiedys: "...tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono..." - miala racje....
 Mysle, ze kazdy Polak, ktory w swiadomosci swej gleboko zakorzeniona ma przynaleznosc narodowa - nie moze - nie powinien zapominac o historii. Czasem historia zatacza krag, "lubi sie powtarzac" - znajac ja, Politycy powinni robic wszystko, by nie dopuscic do jej powtorzenia..A my, Polacy powinnismy byc dumni z historii naszego Kraju, ktory NIGDY NIE WYSTAPIL W ROLI AGRESORA wobec innych NARODOW. I nie dopuscic do wystapienia, chocby w zalazku nowych totalitaryzmow...
 To sa moje refleksje na temat wrzesnia...towarzysza mi od lat...
  Ale wrzesien to takze czas slonca, nie tak moze intensywnego jak np. w lipcu ale jednak...slonca...to czas spadajacych lisci, pozornie tylko wywolujacych melancholie, czy rodzaj tesknoty za latem...Wrzesien to poczatek jesieni...czas zbiorow i tych doslownych i metaforycznych.-)
  Wrzesien to - dla mnie przynajmniej - okres podladowanych "akumulatorkow" i nowe pomysly... I o tych rowniez chcialabym opowiedziec....
Pewna Sympatyczna Pani z Polski zapragnela podarowac Wnusiowi na Jego pierwsze urodzinki prezent, bedacy wyrazem milosci Kochajacej Babci... Mam nieskromna nadzieje, ze udalo mi sie choc w malenkim stopniu "odzwierciedlic" wyjatkowosc okazji, jaka sa pierwsze urodziny Dziecka....

 Tkanina bedaca tlem to bawelna angielska w zakardowe paseczki, bardzo delikatna...
 Tkanine blekitna sciagnelam ze Stanow, urzekla mnie swoja plastyczna struktura, nie widac tego moze zbyt dobrze na fotkach ale prazki sa lekko wypukle i odcien identyczny jaki wyszedl mi na zdjeciach:-)
 Wszystkie elementy naszywalam recznie, pozostalosc uzupelnilam haftem brazylijskim i prostym, za igla. Mysle, ze jest delikatna...
 Kolejny prezent od Kolejnej Kochajacej Babci, tym razem z okazji Chrztu:-) Pewna sympatyczna Pani z Niemiec chciala - podobnie jak Jej Poprzedniczka podarowac Malenstwu cos od serca.... Koncepcji mialam kilka...zmienialam je co chwile ale...mysle, ze w miare sprostalam zadaniu...Moze nawet Pani bedzie zadowolona, taka mam nadzieje....
Ponizsza rzecz to album na zdjecia z Chrztu. Jest w nim miejsce na odrecznie napisana dedykacje... Albumu tego, konkretnie takiego szukalam po calym Regensburgu, wiedzialam jaki ma byc ale nie moglam znalezc az....w koncu trafilam...ma blekitne karki wewnatrz:-) Okleilam sztywny karton tkanina (w ktorej sie po prostu zakochalam!!! Pomimo, ze jest niebieska;-))) nakleilam na album, na te okladke z tkaniny z kolei - nakleilam kolejny, w ksztalcie kola... nie haftowalam napisu "album" - oczywistego dla wszystkich...nazwalam te "rzecz" inaczej.....kilka dekoracji i...voila:-)
 Fragment Obrazka...Poniewaz haft jest dosc..."bogaty" ramki nie moglam dodac innej, niz prezentowana ponizej. Prosta, drewniana, powoskowana....


Oba powyzsze tworki sa doslownie: jeszcze gorace, tzn wyszyte byly wczesniej ale...czekalam na odpowiednia tkanine:-)))))))))))))))))))))))
 Ponizsze drobiazgi wykonalam dla...siebie a moze i nie????





 ...ramka zawisnie w kuchni...wraz z zawartoscia....
 ...prezentujaca sie na ponizszych fotkach...



Ach, zapomnialabym: MAM NOWE ZAWIESZKI!!!!!!!!!!!!!! ROWNIEZ "SREBRNE"!
Zainteresowane prosze o kontakt mailowy w tej sprawie, bo z poprzednich zawieszek nic prawie mi nie zostalo ...
  Pragne tez z calego serca podziekowac - tu, na lamach mojego bloga - sympatycznej Pani A., ktora byla tak mila i uczynna, ze zdecydowala sie pomoc mi w sprawie mojej ksiazki. Bardzo, bardzo dziekuje! Pani Agnieszko , gdy tylko wylowie te najlepsze fotki od razu dam znac:-))))) A Wam Kochane, musze jeszcze raz podziekowac za to, ze popchnelyscie mnie ku temu, by pomysl powstal!!!! Wielkie dzieki!!!!
  Tak to oto uplynely mi ostatnie tygodnie, w ktorych byl czas na urlop (polaczony z praca, bo np. nie umiem wylegiwac sie na plazy BEZ ROBOTKI W DLONIACH;-))))))))), na realizacje marzen moich i Osob Trzecich....Na refleksje rowniez, o ktorych napisalam na wstepie....bo przeciez nie mozemy zyc ograniczajac sie tylko do codziennej rutyny, "okraszonej" -nieco tylko- incydentalnymi zdarzeniami... Czasem trzeba na chwile przystanac by...obejrzec sie za siebie....

Pozdrawiam Was Wszystkie bez wyjatkow bardzo serdecznie, dziekuje za to, ze poswiecacie swoj cenny czas i wpadacie do mnie na kawe i wirtualne ciacho:-)))
Zycze Wam wrzesniowego, cudownego, slonecznego weekendu!!!!

33 komentarze:

  1. Ach Margot..Twoj post to smakowity deser..lekko sie czyta , milo sie oglada i snuje sie plany..Pomysly na prezenciki dla maluszkow , przez mamy i babcie zamowione sa bardzo udane, twoje hafty zmuszaja mnie wciaz do powiekszania zdjec i gapienia sie w nie bez konca.Margot..interesuja mnie srebrne zawieszki, napisz mi prosze jak znajdziesz czas meila dotyczacego transakcji,,,alawieden@wp.pl..z gory dziekuje i milo pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze Cię znowu widzieć Małgoś! I jak zwykle u Ciebie, trochę refleksyjnie, trochę robótkowo ale przede wszystkim pięknie i mądrze. Cudowna z Ciebie Istota. Ściskam Cię bardzo mocno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Malgosiu

    Ciesze sie ze jestes, i od razu z takim pieknym postem. Odniose sie do rzeczy stworzonych-sa PIEKNE, i tyle pracy w nie wlozylas, ponownie powtarzam ze jestes niesamowita.
    Okladka albumu urzekla mnie.
    Pozdrawiam serdecznie
    ps:zaraz skrobne maila w sprawie zawieszek

    OdpowiedzUsuń
  4. Pokazałaś nam Małgosiu same cudowności. Już oczami babci widzę taki prezent dla Emilki na roczek :-)
    Buziaki weekendowe

    OdpowiedzUsuń
  5. Och jak miło,znowu wpaść do Ciebie i zastać Cię w tak fantastycznej formie, z resztą czy mogłoby być inaczej??
    Nie wiem o co chodzi z tymi zawieszkami,chyba nie jestem w temacie,są prześliczne w każdym razie :)
    Strasznie mi się podoba ta różana rameczka w kształcie serca, no i ten słodziaszkowy igielniczek.przytulam moja bratnia duszo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. DOBRZE ,ŻE JESTEŚ Z POWROTEM ZE SWOIMI CUDAMI:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze piękne prace... jesteś mistrzynią haftu

    OdpowiedzUsuń
  8. Prześliczne prace!Bardzo mi się podobają. Wspaniałe. Podziwiam!
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo promyków słoneczka.
    Peninia*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zakręciło się mi w głowie od tych cudowności. Wszystkie bardzo piękne. Książka pewnie szybko się rozejdzie:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj Małgosiu:)
    Cieszę się, że już wróciłaś , bo brakowało mi Twoich wspaniałych prac i ciekawych postów:)
    Najbardziej wpadł mi w oko kuchenny obrazek:) jest piękny:)ale reszta też jest cudowna i taka delikatna:)
    Przesyłeczki jeszcze nie mam, ale może w poniedziałek dojdzie:)
    Ściskam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Małgosiuuuu, wymiękam przy Twoich pracach po raz kolejny Kochana!!! :)))
    Niemożliwie dopracowane szczegóły, uwielbiam Twoje"tasiemkowe"różyczki i te z farbowanej przędzy... hmmmm rozpływam się za każdym razem przy ogladaniu zdjęć.:)))
    Ps.chyba pod ziemię się schowam z moją prymitywną metryczką... ;)
    Dziękuję za ciepłe słowa - pozdrawiam Cię gorąco!:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękności u Ciebie jak zwykle ^^. A te króliśki na zamówionych pracach...^^ prześliczne ^^ i ta zawieszka z ptaszkiem przycupniętym na -hmmm.l. nie wiem, jak to się nazywa :P - niech będzie że na patyczku :D... przeurocza :)

    A co do refleksji Twoich wrześniowych... podziwiam. Serio, podziwiam Twoją świadomość historyczną. Ja takiej nie posiadam - i nie czuję się z tym dobrze. Jeszcze gorzej czuję się z tym, że nie mam szczególnej ochoty tego zmieniać. Moje zainteresowania w kwestii historii obejmowały okres od początku dziejów do mniej więcej czasów elżbietańskich. A potem... im dalej, tym gorzej :/. Trzeba by to poprawić :) (tylko gdzie jaj jeszcze znajdę na to czas?)

    A 17 września kojarzy mi się akurat całkiem przyjemnie - w tym roku tego dnia minie 6 lat od kiedy wychrypiałam mojemu ukochanemu "...że Cię nie opuszczę aż do śmierci" :)

    uściski

    OdpowiedzUsuń
  13. Incroyable beauté! Fantastic!

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepiękne rzeczy , aż brak mi słów.Pokazywałam ostatnio mojej Mamie Twojego bloga i Twoje prace. Była pod ogromnym wrażeniem.
    Masz rację - wrzesień to czas smutnej refleksji nad minionymi czasami.
    Co roku 1 września w szkołach oprócz inauguracji roku szkolnego są także akademie przypomininające okropne czasy wojny. W tym roku mój synek poszedł do pierwszej klasy , do szkoły , do której uczęszczałam również ja. I właśnie dzieci recytowały te same wiersze, których uczyłam się kiedyś ja.
    Wojna napiętnowała także naszą rodzinę. Babcia i Dziadek byli na robotach w Margburgu, a Brat Babci zginął w Katyniu.
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja też nie lubię wojen i mam nadzieję, że to już się nigdy nie powtórzy! Prezenty śliczne i jak zawsze przepiękne materiały! Jakie wspaniałe rzeczy porobiłaś dla siebie! A te malutkie przywieszki są wręcz zabójczo urzekające! Igielnik i te igiełki rozczuliły mnie na całego :) Haft do kuchni w ramie w moich klimatach - cudo! Twój haft jak zawsze jest przepiękny i doskonały w swej postaci! PODZIWIAM jak zawsze!!! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  16. Małgosiu, dziękuję za kawkę, ciacho i "lekturę" z rana...kawa inaczej smakuje, gdy patrzę na Twoje dzieła...są tak wyjątkowe i niepowtarzalne...wcale się nie dziwię, że różne osóbki składają zamówienia...Twoje prace będą wspaniałą pamiątką a ponadto oryginalną - takich upominków nigdzie nie kupisz.
    Bardzo mi się podoba sztućcowy obrazek, jest uroczy :)
    (zmieniając temat)...Wojna...moi dziadkowie ją przeżyli i wiesz co?,...żałuję z całego serca, że nigdy o nic, ich nie spytałam...nie wiem jak im się udało, co czuli, gdzie się ukrywali...dziś już się nie dowiem, nie ma ich a ja nigdy sobie tego nie wybaczę.
    Posyłam wrześniowe całuski Tobie i Ludzikowi-Przedszkolakowi

    OdpowiedzUsuń
  17. Prace- magiczne-jak zwykle zresztą, również uważam, że o historii trzeba pamiętać, ale nie wolno zapominać o jej mniej chlubnych aspektach. Patriotyzm w naszym kraju przybiera niekiedy dość karykaturalne formy, z którymi ja się niestety nie utożsamiam. Czy Polacy nigdy nie występowali w roli agresora? Nie na taką skalę jak Sowieci-to oczywiste, ale w stosunku do narodu żydowskiego- owszem (m. in.Jedwabne). Jestem z natury przekornym typem, i nic na to nie poradzę, że nie zachwyca (raczej przeraża) mnie pomnik Małego Powstańca. Po prostu uważam, że ideały są piękne, ale w ich obronie nie powinny ginąć dzieci. O wojnie niech decydują zawodowi wojskowi, maluchy powinno się zostawić w spokoju...Pozdrawiam ~Neti

    OdpowiedzUsuń
  18. Prace jak zwykle wspaniałe! Podobała mi się bardzo Twoja dygresja dotycząca historycznej strony września. Mnie również kojarzy się w ten sposób, tak samo zresztą ja sierpień z Powstaniem Warszawskim, "kolumbami rocznik 20" R.Bratnego oraz Cudem nad Wisłą. Dziś niewielu z nas tak się kojarzą te miesiące, zwłaszcza ludziom młodym niestety.Sama mam badzo niewielu kloegów i koleżanek, którzy interesują się historią i doceniają poświęcenie naszych przodków.
    Pozdrawiam i dziękuję za tego posta:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zgadzam sie z Tobą Małgosiu, że 17 września był dla Polski "nożem w plecy".
    za przekazywanie tej informacji można było skończyć w więzieniu.
    Zawsze jak obejrzę Twoje cudowne prace, dopieszczone w każdym detalu, to potem mowę mi odejmuje i nie wiem co napisać, bo wszystko wydaje mi sie banalne.
    Rożek z różyczkami i hafcik z łyżeczką arcydzieło

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj, Małgosiu. Wpadłam do Ciebie i wychodzę jak zwykle urzeczona. Wszystkie nowe prace prześliczne. Różyczkowy hafcik i ten ze sztućcami cudne. A upominki dla dzieciaczków bardzo słodziutkie. Tyle pracy i pomyślunku!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochana zrobiłaś istne arcydzieła , piękne z duszą prace,słów brak, pozdrawiam i zapraszam do siebie...

    OdpowiedzUsuń
  22. Prace, jak zwykle u Ciebie, cudowne. Historia nasza niestety straszna. Czasami myślę sobie, co by było, gdyby moi dziadkowie nie musieli opuszczac Czerniowiec, a dziadek mojego męża nie zginął w Oświęcimiu. A autorką przytoczonych słów jest Wisława Szymborska, pochodzą z wiersza "Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej". pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak zawsze podziwiam a zachwytom moim nie ma konca. Wszystko w Twoich ukochanych pudrowych bezach, rozach i kremach - no bo jak mogloby byc inaczej.
    Wspomnienia sa tym ogniwem, ktore utrzymuje nasz kontakt z przodkami i przeszloscia i ja tez czesto przylapuje siebie sama nad rozmyslaniami. Moj dziadek byl trzy lata w obozie pracy i jakims cudem dozyl konca wojny i wrocil tzn. przywizli go zeby sobie biedak w domu umarl, bo dobrzy ludzie znalezli go gdzies przy drodze, a on, jako ze to natura i organizm gorala z Beskidow, przezyl. A ja bedac mala dziewczynka bawilam sie jego ksiazeczka pracy oprawiona w brazowa skore ze znanym znakiem na okladkach, a on zabieral mi to i mowil zebym tego nie dotykala bo to paskudna rzecz.....
    Jak to dobrze ze znowu jestes :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Droga Margott, moim celem nie było podważanie tego co napisałaś. Nie ma też sensu przerzucać się faktami historycznymi, skala zbrodni i jednej i drugiej była nie po porównania (o czym wyżej napisałam). Żydowskie pochodzenie Berii nie ma tu większego znaczenia. Moja rodzina także została skrzywdzona w czasie wojny i może właśnie dlatego jestem daleka od dzielenia ludzi z uwagi na pochodzenie, rasę, religie, patriotów i nie-patriotów(co ma miejsce w naszym kraju), prawdziwych Polaków i tych, którzy nimi nie są (bo myślą, czują albo wypowiadają się inaczej), itd. Bądźmy bardziej dla siebie tolerancyjni, dlaczego każda odmienna opinia (na temat historii, religii)spotyka się z takim zacietrzewieniem? Po co ta ironia? Wyraziłam po prostu swoje zdanie, także pod wpływem tego co zdarzyło się ostatnio po raz kolejny w Jedwabnem. Bo trudno nie kryć emocji jeśli się widzi zdewastowany po raz enty pomnik z napisem "Byli łatwopalni..." Pozdrawiam Neti:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Droga Neti, zamykajac temat...to Ty "wspomnialas" o faktach, poruszajac mimochodem narodowosc. Napisalam wiec, z calym szacunkiem do narodu Zydowskiego, ze ofiary byly po obu stronach. Jak w KAZDEJ wojnie. Moja wrazliwosc na sprawy polskie byla zawsze, poglebila sie, gdy opuscilam Kraj i nawet jesli postrzegam Polske przez rozowe okulary to mam do tego prawo. w mojej odpowiedzi nie bylo zlosliwosci ani zadnej formy sarkazmu. I masz racje w POLOWIE: pochodzenie Berii nie MIALO dla mnie znaczenia do czasu, gdy coraz czesciej slychac o "polskich obozach koncentracyjnych", o tym, ze JEDYNYMI OFIARAMI Polakow (!!!!) byli Zydzi, jakby zupelnie zapomniano, co stalo sie w Europie poczas pogromu Zydow (mowie o I Rzeczypospolitej) i GDZIE ZNALEZLI schronienie, rownouprawnienie (rzecz dla mnie oczywista) a przede wszystkim przychylna Im nowa Ojczyzne. Oczywiscie w POLSCE.
    Zatem...bez "przerzucania sie faktami historycznymi" Droga Neti - zycze Ci wspanialego Tygodnia, zamykajac ostatecznie temat, ktory uwazam za zamkniety.

    OdpowiedzUsuń
  26. jak zwykle piękności u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Lubię chwile Twojego zatrzymania się, spojrzenia za siebie, spisania myśli i pokazania tego, co ostatnio stworzyły Twoje dłonie :) Pozdrawiam ciepło w chłodny, wrześniowy wieczór

    OdpowiedzUsuń
  28. I co tu napisać, jak kobitki już wszystko wyraziły. Cmokusie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Witaj, z lekkim opoznieniem ale jestem:)Jak zwykle wracasz z czyms nowym i pięknym. Podziwiam,ze Twoje prace sa unikalne i chyba nie powielasz wzorow. Najbardziej spodobala mi się niebieska podusia, moze przez to że Jaś i babcia , a moze przez ten kolor, kocham delikatne pastelowe błekity. I musze przyznać,ze uwielbiam Twoje akcesoria krawieckie, np taka zawieszka do nożyczek:)Cudne są:)3mam kciuki za postepy z ksiazką???Sama chętnie kupilabym taką w Ktorej znajdują się Twoje wzory:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Witam pięknie. Właśnie dziś otrzymałam podusię dla Jasia. Jest, jest - brak mi słów -zdjęcie nie oddaje w pełni jej uroku, jest po prostu cudowna. Na dodatek bardzo, bardzo estetycznie wykończona. Polecam wszystkim - jeśli chcecie czegoś niepowtarzalnego, wyjątkowego - proście o to Margott. Wcześniej nie pisałam na temat podusi, bo tu jest publiczna, a ja od dziś (i mój Jaś) mamy własną. Bardzo, bardzo dziękujemy. Danuta.

    OdpowiedzUsuń
  31. Przypatruje sie Twoim pracom i zastanawiam sie czy ten niesamowity efekt uzyskujesz za pomocą kolorów, nici , czy też obu ?

    OdpowiedzUsuń

Ciesze, sie, ze pomimo utrudnien udalo Ci sie znalezc mnie ponownie... Dziekuje pieknie za kazdy komentarz, kazde slowo, ciepla mysl.