sobota, 13 lipca 2013

Dodatki....dodatki....i...refleksji kilka...

Witam Moi Drodzy:)

    Post moj znow publikuje z tradycyjnym poslizgiem ale niestety, nie panuje nad czasem i to ja - nie ON -musze sie dostosowac :)
   Pieknie dziekuje za wszystkie komentarze pod poprzednim wpisem, ktore - o czym juz wielokrotnie wspominalam - sa moja "sila napedowa", swoistym motywatorem by w kolejnym "elektronicznym zapisie" pokazac cos lepszego, ambitniejszego moze...mam swiadomosc, ze nie zawsze ow pozadany skutek osiagam ale - wierzcie mi - staram sie...  W jednym z komentarzy pojawila sie sugestia (celowo uzywam tego slowa, zakladajac ze wynika ono z zyczliwosci a nie np. zlosliwosci) odnoszaca sie do...no wlasnie : mojej "polszczyzny" i ignorancji polskiej czcionki z mojej strony. Coz. W mysl starego, wyswiechtanego moze powiedzonka : "jeszcze sie taki nie urodzil co by wszystkim dogodzil"- chcialabym krotko i te kwestie wyjasnic, choc w glebi serca mysle, ze w tym momencie powinnam po prostu zignorowac podobne komentarze. Otoz...
   Pisze bloga od... bez  mala trzech i pol roku, gdy zaczynalam, stawiajac swe pierwsze kroki w blogosferze - posiadalam sprzet zakupiony w Polsce, byl to moj ukochany "Acer" , ktory skutecznie zostal "ukatrupiony" przeze mnie z aktywna pomoca jednej z moich siostrzenic :-)))) Maz sie zlitowal i by "ulatwic" mi zycie zaserwowal mi Apple´a ...ktorego rowniez ukatrupilam, wylewajac pelen kubek cieplutkiego, slodkiego cappuccino ;-) Sprzet padl....Moj obecny laptop ( rowniez "A.") wspolpracuje ze mna  bez awarii juz ponad rok (tfuj, tfuj). Dlaczego o tym pisze? A no dlatego, ze niemozliwoscia jest zakup np. laptopa w NIEMCZECH (!), ktory posiadalby POLSKA CZCIONKE. Mam niemiecka i jest to oczywiste, podobnie  odwracajac rzecz jasna sytuacje - w Polsce niemozliwy bylby zakup sprzetu w pierwszym lepszym sklepie, ktory wyposazony bylby w czcionke niemiecka. Wiem, ze w tej chwili pisze o sprawie tak oczywistej jak oczywistym jest fakt, ze po dniu przychodzi noc ale...jak sie przekonalam - nie dla Wszystkich jest to takie oczywiste...Poza tym mala ciekawostka: Ostatnio przegladajac zakladki bloggera czesto zagladam do "Odbiorcow"...Polska jest - rzecz jasna zawsze na miejscu pierwszym wsrod ilosci wyswietlen itd. Na miejscu drugim zwykle Niemcy lub zamiennie Stany Zjednoczone, pozniej odpowiednio: Anglia lub Francja, zamiennie z Rosja, Indonezja (!) ale takze : Tajlandia, Singapur ,Japonia, Chiny, RPA...Otrzymuje od Mieszkancow tych Panstw jedynie maile lub wpisy na FB... wynikajace z...przeczytanego tekstu (!) . Oczywiscie jest cos takiego jak "google translator" ale wiemy wszyscy, ze z tlumaczeniem tego rodzaju moznaby dlugo dyskutowac :-))))) Dlaczego o tym pisze??? Otoz Osobom tym "dziwnie" nie przeszkadza  BRAK POLSKIEJ CZCIONKI - One sa zainteresowane istota, tym co pokazuje na blogu oraz w pewnym stopniu sensem tego co pisze. Pozostawiam bez komentarza.

      Nastepna kwestia poruszona przez Autorke komentarza  jest...moja polszczyzna. Coz. Przyznaje sie bez bicia: mam pelna swiadomosc tego, ze sporo moich postow pisana jest po prostu pospiesznie, bez "stylistycznego wygladzenia" tekstu - ale  rowniez wczesniej wspominalam i to niejednokrotnie - pisze spontanicznie, czesto goniac wlasne mysli,   posty powstaja etapami, czasem pisze je kilka dni i to nie dlatego, ze brak mi weny - powodem jedynym i tym samym jest: BRAK CZASU . O ile wiem, z jezykiem polskim nigdy problemow nie mialam, z wypracowan i rozprawek wszelkiej masci raczej otrzymywalam piatki (szostek nie bylo, ksztalcilam sie w epoce komunizmu :-) ), poza tym - byl jednym z moich ulubionych przedmiotow, nie liczac historii... Ale...czytajac niektore moje wpisy, wcale nie dziwie sie Pani, ktora napisala, ze ma "problemy z przelknieciem" moich tekstow...Jedyne co w tej klopotliwej - dla tej Pani rzecz jasna - sytuacji  moge doradzic to...unikanie jak ognia mojego bloga...Wszak obecnosc na nim obowiazkowa nie jest.
     Drugim z powodow jest..konsekwencja  - spojna z tym, co widnieje na wstepie strony tytulowej mojego bloga a mianowicie: AUTENTYCZNOSC nie dazaca do autokreacji. To niemodne, wrecz archaiczne w dzisiejszych czasach  slowo, zwlaszcza w blogosferze, do ktorej praktycznie nieograniczony dostep maja nie tylko Ci, ktorzy szukaja inspiracji ale takze Ci, ktorzy poszukuja sposobu na... wyladowanie wlasnej frustracji,traktujac odwiedziny na blogach jako pewnego rodzaju "terapie"prowadzaca do podniesienia wlasnej samooceny na tle innych. Jesli to pomaga, coz ... Nie bede polemizowac. Mi chodzilo od samego poczatku istnienia bloga, by byl prawdziwym zapisem nie tylko tego, co tworze ale tez tego kim jestem, co owocowalo od czasu do czasu takze i tym, ze posadzano mnie o nadmierne "obnazanie sie"...Ekshibicjonizm takze nie byl i nie jest moim zamierzeniem ale...nie komentuje.

    Pisala o tym problemie calkiem niedawno zreszta , jedna z moich Kolezanek blogowych..Problem wiec istnieje ale nie oznacza to, ze zamierzam z nim walczyc - jestem realistka i wiem, ze z pewnym schematem ludzkich zachowan nie wygram, zostawiam wiec go :) a energie przeznacze na realizacje projektow, wykluwajacych sie w mojej glowie zwlaszcza przed zasnieciem, tj. w poznych godzinach nocnych - lub jak kto chce - we wczesnych porannych :))) Na zakonczenie dodam tylko, ze jesli kiedys zaplanuje poprowadzenie bloga literackiego - popracuje nad tzw. moja "polszczyzna" a wpisy zamieszcze wowczas nieporownywalnie rzadziej - bo przeciez bede musiala je "wygladzic" :)))) Zamykajac ten temat chce podkreslic, ze to wszystko, co widnieje powyzej nie jest jakakolwiek proba tlumaczenia sie - nie musze, nie chce i nie bede tego robic. Przykro mi ale to moj blog, ktorego stylistystyke moglby  ocenic jedynie ktos kompetentny ...na miare  Prof. Miodka czy Prof. Bralczyka - poza Nimi - nikt. Jesli powyzszym tekstem Kogos urazilam, trudno - nie bylo to moim zamiarem. "Podnioslam" ten temat, poniewaz uznalam, ze nalezy.

  Wlasciwym tematem, na ktory sklada sie  tytul dzisiejszego wpisu sa... DODATKI. 
Dlaczego o nich dzis bedzie?? Bo to one stanowia o koncowym efekcie prezentowanych przeze mnie prac. Oczywiscie, starannosc wykonania, ich "nieodtworczy" charakter ( ktory doczekal sie przyznania mi logotypu Polish Handmade jako cyt. "wyrazu uznania dla walorow estetycznych oraz wysokiej jakosci wykonywanych przedmiotow" - co mnie bardzo ucieszylo i utwierdzilo w przekonaniu, ze to co robie ma jakis sens) sa wazne ale...bez owych przyslowiowych "wisienek na torcie" - prace bylyby..hmm...czesciowo niepelne, niekompletne.... To tak, jakby kobieta wlozyla  piekna wieczorowa suknie i zapomniala o...obuwiu ? ? ?
  Dodatkami, czy moze wlasciwszym okresleniem byloby uzycie tutaj slowa : surowcami  - i to najwazniejszymi sa nici i tkaniny. Pisalam na ten temat w poprzednich postach, nie bede wiec powielac  tego, co i tak pozostalo w moim przekonaniu niezmienne. Kolejnym sa tasmy, koronki i...charmsy, guziki czy inne elementy dekoracyjne ktore jako jedyne w swoim rodzaju sa w stanie nadac naszym pracom niepowtarzalny charakter, pozwalajacy odroznic je wsrod pozostalych.
  Takie bylo moje zalozenie, gdy zaczelam moje poszukiwania w necie i realu (mam tu na mysli pasmanterie i inne tego typu sklepy) , zalezalo mi na znalezieniu owych "niezbednikow"... Poszukiwania zakonczyly sie czesciowo tylko na szczescie - fiaskiem.. ale zaczelam tworzyc takze i dodatki, ktorych nie bylam w stanie znalezc. Nie twierdze, ze sa idealne, ba : technicznie moze nawet niedoskonale ale takich wlasnie potrzebowalam do moich prac. Powstaly wiec... Pierwsza partia guzikow z masy polimerowej pozostala tylko wspomnieniem:) Ciesza sie nimi blogowe Kolezanki obu polkul naszej planety:) Nawet Te z Singapuru , co oczywiscie przynioslo mi dodatkowa porcje satysfakcji i dalo przekonanie, ze az tak marnie z moimi guzikami nie jest;-))) Dzis wiec pokaze kolejna partie guzikow idealnych do polaczenia z haftami wszelkiej masci oraz patchworkiem, czy nawet (jak sie ostanio dowiedzialam) scrapbooking -iem  : )) . Kolejny powod do radosci :-)
  Ponizej przedstawiam przyklady ich zastosowania :-)












 Musze je jeszcze pogrupowac tematycznie i "piatkami" umocowac do kartonikow, nastepnie porozsylac w swiat :)



 Delikatny wzor wsubtelnych pastelach, haftowany jedwabiem plus dekoracyjne guziki daja swietny efekt.

 Ha, zeby nie bylo, ze "krzywizny" lepie :-))) Efekt jest zamierzony, mialy byc w lekko schabby stylu, w naiwnej kolorystyce:))



Ostatnio popelnilam poduszke na igly z motywem mlynka do kawy....
 ...wyhaftowanej muffinki....

 ...mlynka, ktorego wieczko sie uchyla odslaniajac zawartosc :)






 Pamietacie moj kapturek na imbryk z poprzedniego posta??? Ten jest podobny...
 ...do mojego... Powstana jeszcze identyczne zaslony, jakie popelnilam ostatnio :) A caly komplet trafi do mojej serdecznej Kolezanki, do Polski :-)
  I....znow "wyszlo" pospiesznie ;-) Niestety, poczynilam w sumie niewiele a to dlatego, ze ostatnio musialam skupic sie nad czyms, nad czym nie chcialam i nie planowalam:(
Ale...by nie smedzic - Kochani! Wspanialej soboty, niedzieli i calego nastepnego tygodnia Wam zycze:))
Do nastepnego wpisu:)