niedziela, 31 sierpnia 2014

Skrawki... lata..przeplecione wstazkami...skrawkami tkanin..

Witam Kochani !
Wstep zaczynajacy sie od : "wiem, wiem, dawno mnie nie bylo" itd ... jest nie na miejscu, bowiem zjawisko powyzsze w moim przypadku stalo sie permamentnym i bynajmniej nie wynikajacym z lenistwa ale ze zwyczajnej walki z czasem. Byly wiec wakacje... urlop w pewnym bardzo slonecznym i cieplym miejscu, byla tez uroczystosc bardzo wazna, na ktorej nie wyobrazalam sobie nie byc...Mile spotkania rodzinne i w gronie znajomych - a wszystko "okraszone" tysiacem spraw malych i duzych do zalatwienia " na wczoraj".. Tu zakoncze swoj wywod.. niczego nowego nie odkrywam, czego nie doswiadczyliby  moi szanowni Czytelnicy (jak oficjalnie zabrzmialo ;-) )

  Nie wiem, jak sytuacja pogodowa przedstawia sie u Was ... u mnie czuje sie odchodzace lato, postepujace za nim cieplo.. pojawiaja sie za to chlodne noce i - niestety - juz mgliste, szare poranki... Soczysta, wszechobecna zielen przygasa... Zatem dostojna jesien niesmialo stoi u progu i - lada moment obsypie parki, ogrody i ulice zlotomiedzianymi , ze szlachetnymi niuansami glebokiej czerwieni  liscmi a otaczajacy nas swiat przybierze pelne melancholii, niepozbawione jednak piekna - oblicze. Pomimo wyraznych zmian zachodzacych w przyrodzie - okres ten, gdy lato na przemian przeplata sie z jesienia, pomimo chlodnych porankow i nocy ..lubie ten "stan przejsciowy"...Nastraja tworczo i inspiruje....

 Ostatnie efekty owych poznoletnich czy - jak kto woli - wczesnojesiennych inspiracji przedstawiam ponizej :)
Ostatnio eksperymentowalam z bardzo szerokimi jedwabnymi wstazkami   (20mm) . Roze formowalam z 9 elementow ulozonych i wstepnie zszytych paskow wstazki, nastepnie polaczonych drutem obszytym welna i tak ..powstala roza :)


 Wspomne tylko formalnanie : ramki rowniez przygotowalam sama, zamiast klasycznej pasty do reliefow posluzylam sie gesta farba akrylowa, ktora wtloczylam do elastycznej tubki z waska koncowka i tak powstaly... dekoracje na ramkach. Kilka przecieranych warstw czerni, kremu i brazow nadaly ramkom pozadany wyglad idealnie pasujacy do wyhaftowanych motywow...






...Do przedstawionych haftow wybralam - jako tkanine bazowa - welne w cieplym odcieniu kremowym.
Ponizsza praca pochodzi z ubieglego roku ale przy okazji .."wpadla rowniez w obiektyw" ;-)

Tymczasem wlasciwym powodem mojego dluzszego "wyciszenia" w blogosferze jest... ponizszy quilt... Wsrod wszystkich moich narzut recznie szytych ten...pochlonal najwiecej pracy.. Kazdy z blokow powstawal indywidualnie, uszyty...aplikowany recznie, laczony (rowniez recznie) z pozostalymi.. W ten sposob dziewiec kwadratow utworzylo srodek...Nastepnie male, poszczegolne bloki rowniez szyte recznie stworzyly pastelowa rame.. Z kolei dlugie plisy z motywem drzew, niemal zamykaja calosc. Wszystkie elementy zszylam recznie, bardzo drobnym sciegiem. Chcialam, by byl to prawdziwy, klasyczny quilt haute couture. I taki powstaje. Powstaje, poniewaz pozostala jeszcze masa pracy zwiazana z recznym pikowaniem, natomiast w szwach laczacych jeszcze pojawia sie hafty. Wowczas powiem: ufff... "finito" :-))
...detale...

Widoczna jeszce czerwona nitka, laczaca poszczegolne warstwy ulozonych warstwowo tkanin - zostanie usunieta po zakonczonej pracy..
Inspiracja byly.. zdjecia w pewnym wydaniu albumowym , ktorego jestem szczesliwa posiadaczka a w ktorym znalazlam fotografie starych angielskich i irlandzkich domkow... Pomyslalam sobie: czemu by ich nie utrwalic na... quilcie??? No wiec utrwalilam... Dodalam jeszcze "od siebie" dwa mlyny: gorny - rodem z Holandii (zatem Europa polnocna) i mlyn z terenow Toskanii (Europa poludniowa)..mysle, ze niezle wpisaly sie w calosc..


 Wykonalam jeszcze (w przerwach miedzy kolejnymi pikowaniami duzego quiltu) mini quilt w formie zawieszki na sciane... Malenka kamieniczke...pastelowa...z niesmialym przeslaniem :-)
 Wlasnie... To bowiem pozornie rzeczy male, czesto nastepujace jedne po drugich czynia nasze zycie ...szczesliwym :) W szalonym, codziennym biegu nie zawsze zdajemy sobie sobie z tego sprawe, czesto skupiajac sie na tych drobnych niepowodzeniach, psujacych nam nastroj, ogolne nastawienie do swiata... A przeciez.. jesli uzyc wyswiechtanego przyslowia: zawsze warto jest cieszyc sie, gdy szklanka jest w polowie pelna, niz narzekac ze jest w polowie pusta...Stad "wynotowalam" sobie na daszku kamieniczki... by nie zapominac cieszyc sie sprawami prostymi, ktore wplyna tez w pozytywnym sensie na "prostote " naszego zycia...Prostote , ktorej czesto nam brak a nad ktora - jak juz wspomnialam - zwykle nie mamy czasu pomyslec... Tyle z moich refleksji, ktore towarzyszyly mi przy aplikacjach daszku rzeczonej kamieniczki ;-)


 Nie moge sie obyc bez moich guzikow... Dodaja uroku...pewnego charakterystycznego "ostatniego szlifu" moim pracom - musza wiec byc :)




 "Enjoy the simple life" Kochane!
Zamykajac dzisiejszy wpis... kilka fotek z miejsc, w ktorych ostanio mialam przyjemnosc byc... Inspirujacych i naprawde w swej pozornej tylko -prostocie- pieknych... 

...Mysle o lambrekinie, na ktory skladalyby sie wloskie kaminiczki, ktorych splowiale od slonca odcienie pomaranczy... odarte z farby okiennice stanowilyby uroczy "detal" kolejnych zaslon okiennych....
 Pozdrawiam Was serdecznie zyczac jednoczesnie wspanialego, nadchodzacego tygodnia - niech Wam Kochani przyniesie jak najwiecej SLONCA ( rowniez tego w sercach) ! :)