poniedziałek, 31 grudnia 2012

LOSOWANIE!!!!!


Kochane!!!!!
Przepraszam za opoznienie:( Bezposrednio z mojej winy nie wyniklo - choc posrednio w sumie tak...bo nie umiem naciagnac czasu. Sadzilam, ze punktualnie sie wyrobie...Niestety...
 A moze stety, bo dzis, w dniu moich urodzin przy pomocy Monsieur Random.org pozwolilam sobie wylosowac Osobe, ktora mam nadzieje mile zaskoczyc. A jest nia.....tadaaaam:




                                                               Burana25!!!!!!!!!!!!

Kochana Burano! Gratuluje!!!! Prosze o info na maila odnosnie szczegolow wysylki:)) Wszystkim Wam Dziewczyny serdecznie dziekuje za zabawe i...mam nadzieje spotkac sie z Wami przy okazji kolejnego losowania "na tzw. dobry poczatek 2013 Roku", ktore nastapi niebawem:)

Zycze WAM wszytkiego, co najlepsze, najpiekniejsze w Nowym 2013 Roku i oczywiscie Tym z Was, ktore "ida potanczyc" - szampanskiej zabawy!!!!!!!


Do zobaczenia "za rok" ;-)!!!!!!!!!


poniedziałek, 24 grudnia 2012

Jest taki...dzien...jedyny w calym roku....



Witam Was...

...Czekam na Siostre....ma przyjechac lada chwila...Przycupnelam "na moment" w kuchennym kacie z laptopem rozlozonym na kuchennym blacie, w otoczeniu rozsypanych grzybow suszonych, pomaranczy, gozdzikow....W tle unosi sie zapach barszczu wigilijnego, gotowanego na wywarze z owych grzybow...studzi sie wigilijna kapusta z suszonymi prawdziwkami, zaprawiona mielonymi orzechami z dodatkiem sliwek ....Drugi garnek...choc przykryty..zdradza niewinnie swoja "zawartosc" unoszacym sie aromatem cynamonu, anyzu,gozdzikow, wedzonych owocow gotowanych w towarzystwie laseczki wanilii....Choc zmeczona, zaczynam czuc ...ze Najpiekniejsze Swieta w Roku cichutko pukaja do drzwi.....

   Moje siodme Swieta poza Krajem.....Wlacze jeszcze Noworoczny Koncert Trzech Tenorow (Placido Domingo, Hosé Carreras i niezapomniany Luciano Pavarotti) by poczuc MAGIE minionych Swiat, ktore juz nie wroca: Swiat w Polsce...Tu na tym skrawku badz co badz obcej dla mnie ziemi mam odrobine mojej Polski...Mam moj barszcz, uszka, pierogi...kompot z suszu....Mam choinke i...najwazniejsze: mam wspomnienia...Przypominam sobie swieta 2002, 2004, 2005....cofam sie wstecz...1984, ´83, ´77.......Wspomnienia zacieraja sie...ale zapachy i pojedyncze chwile pozostaja....Mysle, ze smak prawdziwej nostalgii za MINIONYM poznac mozna tylko spogladajac wstecz z perspektywy czasu....Czas....Pan naszego istnienia....Laskawy ale i bywa okrutny. Podobno mozna go ujarzmic....Ja nie potrafie...Jeszcze nie...To raczej on ujarzmia mnie i bezlitosnie "dostosowuje" do siebie.....Nie walcze z nim...Nie potrafie zacisnac w dloni wiatru, by zatrzymac go "na zawsze" - wiec jak moge wygrac z czasem..???








   Jutro a wlasciwie juz za kilka godzin kolejne Swieta w moim zyciu...Jakie beda? Czy magiczne..? I co jest owa MAGIA? Prezenty..? Nie...To tylko detale, ktore mowia: pamietam, kocham, mysle..jestes.. Magia sa Ludzie, gromadzacy sie przy wigilijnym stole...Ich bliskosc...Usmiech, czule gesty...Magia sa zapomniane wasnie...spory odlozone na najwyzsza polke naszej swiadomosci by ulec - oby - zapomnieniu....Magia sa zyczenia...Gdy skladam zyczenia...bardzo ale to bardzo staram sie by byly PRAWDZIWE, tzn. gdy zycze Komus zdrowia, to naprawde chce, by choroby tego Kogos omijaly, gdy zycze milosci - widze dana Osobe otoczona miloscia niczym skrzydlami Aniola...To jest magia, w ktora wierze. Wierze w moc wigilijnych zyczen, ktore - o ile skladane sercem, wyartykulowane ustami - MUSZA sie spelnic...Nie moze przeciez byc inaczej????



  Gdy "ogarniam" pamiecia miniony rok....Mysle, ze pomimo zawirowan, pewnych problemow i trudnosci, ktore przeciez sa obecne w zyciu kazdej z nas - rok byl dobry.Nie, nie byl dobry - byl wspanialy!!!! Duzo sie nauczylam, poznalam fantastycznych Ludzi, poznalam wiele z Was - sa to cudowne znajomosci, ktorych za zadne skarby nie chcialabym utracic - sa tak cenne jak czarne, niezwykle rzadkie  - perly w naszyjniku...Nie przychodzi mi na te chwile zadne lepsze porownanie do glowy...



    Na kilku Osobach sie zawiodlam. Nawet bolesnie.Szukam w sobie zalu do Nich....Nie znajduje...Wiem bowiem, ze wszystko co otrzymujemy od Losu - nie jest nam "dane na zawsze"...Jest nam dane "na chwile" po czym umyka...Przypomina to troche strumien gorski.....plynie w jednym kierunku....zmienia sie w rwacy potok.....Wszystko wokol nas sie zmienia, czasem tylko tego nie dostrzegamy...tak bardzo pochlania nas..PRZYZIEMNOSC...ktora przeciez takze stanowi powazna czesc tresci naszego zycia....Dlatego..Nawet jesli dawny Przyjaciel zawiodl...Ktos odszedl - nie czujmy zalu... MUSIAL byc w naszym zyciu, by uczynic je wyjatkowym i MUSIAL odejsc, by zrobic miejsce NOWEMU w lepszej moze - kto wie? - formie i tresci...

   Ktos zapyta: dlaczego o tym mysle i w dodatku intymne mysli goniac zapisuje je bez cenzury i kieruje w "eter"...Nie wiem....Bo moze nie czuje potrzeby by opisywac co uszylam, wyhaftowalam, powiesilam, przemalowalam....Bo moze i tym razem "trwam w zatrzymaniu" i wsluchuje sie w siebie? Bo zamiast wylaczyc piec kuchenny i wyspac sie wreszcie choc w jedna noc w roku - jestem akurat TU...? Ja chce TU byc...Chce wirtualnie podzielic sie wirtualnym oplatkiem z WAMI, chce zyczyc WAM najpiekniejszych SWIAT, chce byscie byly kochane, usmiechniete byscie przede wszystkim CZULY milosc, jaka WAS otacza...Byscie nadal tworzyly cudne przedmioty...upiekszaly swiat wokol siebie...By swiat odwdzieczyl sie WAM za WASZA wrazliwosc, TE z WAS z kolei, ktore blogow nie macie ale wiernie czytacie "nasze" blogi , zostawiajac przemile "slady" WASZEJ bytnosci u nas - niczym Aniolowie - rozsiewacie pewnego rodzaju blogoslawienstwa, ktore objawiaja sie w postaci....WENY...MOTYWACJI...Dziekuje WAM za WASZA bezinteresownosc...To cenny prezent i deficytowy zarazem....DZIEKUJE........

  Wracajac jednak do owego DNIA....a..wlasciwie WIECZORU, ktorego wyjatkowosc - moim zdaniem -jest niepodwazalna...Uczynmy go jedynym w swoim rodzaju...niech Nasi Najblizsi wspominaja go z usmiechem...moze roztkliwieniem nawet....tesknota...Niech bialy obrus bedzie symbolem czystosci serc a..serwowane potrawy wyrazem ...MILOSCI...Niech rozmowy i wspomnienia przywolaja Drogich naszemu sercu NIEOBECNYCH ale tylko po to, by najczulej, najpiekniej podziekowac Im....ze byli w naszym zyciu, czyniac je bogatszym a przez to - wyjatkowym wlasnie......WDZIECZNOSC....Wdziecznosci nie musimy sie uczyc - ona tkwi w nas:) Czasem moze nieco ukryta, wystarczy ja przywolac - pojawi sie i sprawi, ze ZOBACZYMY cudowne zmiany wokol nas...najpierw drobniutkie, moze  nawet niezauwazalne z poczatku...CZAS dolozy jednak staran by...staly sie WIDZIALNE....ODCZUWALNE....Zycze WAM tego:)!

Zycze WAM jeszcze...tego, o czym pisalam: MILOSCI, bo bez Niej nic sie nie liczy...a wszystko zatraca swoj sens....Zycze by marzenia, ktore snujecie - SPELNILY SIE ...Zycze WAM jeszcze...KREATYWNOSCI i - niewazne - duchowej, czy artystycznej - niech uszlachetnia WASZE istnienie...Zycze WAM pieknych wspomnien - ale nie zatracajcie sie w przeszlosci - one wskaza czesto rozwiazania przedziwnie trafne w odniesieniu do terazniejszosci...Wszystko to razem zamyka sie pieknie w moim najwazniejszym zyczeniu kierowanym do WAS : Zycze WAM Magicznego Klucza Do Szczescia...Uniwersalnego, bo pasujacego do niemal wszystkich Drzwi.....
Najpiekniejszych Swiat Bozego Narodzenia Kochane!!!!!!!

niedziela, 2 grudnia 2012

Gdy za oknem proszy snieg....

Witajcie Kochane!

Gdy za oknem proszy snieg.....a pierwsza niedziela adwentu oznacza zapalenie pierwszej, symbolicznej swiecy....zaczyna sie czas wyjatkowy...dla mnie, zawsze magiczny i...kazdego roku owa magia uzewnetrznia sie inaczej...przybierajac obraz, ktory pozostaje w pamieci..
  Pomimo ogolnie panujacego szalenstwa przedswiatecznej krzataniny, chronicznego wrecz braku czasu, masy spraw do zalatwienia "na wczoraj", nieoczekiwanych, nie zawsze przyjemnych wydarzen czy raczej: wypadkow (jak na przyklad wypadek mojego Ludzika w przedszkolu, gdy wyladowalismy w klinice, kilka dni pozniej ciezka choroba Aishy, naszej shih-tzu, ktora trzeba bylo doslownie: RATOWAC) - nachodzi mnie przemozna potrzeba "pozostania w bezruchu", pewnego rodzaju zobojetnienia na znaczenia slow : musze, powinnam, trzeba, koniecznie, szybko...choc przez chwil kilka zapomnienia sie. Wowczas dopiero czuje calym swoim jestestwem, ze zbliza sie czas magicznego odliczania, ktory to czas symbolizuje pierwsza zapalona swieca...




   Wiem , ze Wy Kochane, podobnie jak i ja ten czas wykorzystujecie do maksimum, zwlaszcza szarpiac sie miedzy sprawami zwiazanymi z "craftowaniem" /:-)/ jak i z proza tej wyjatkowej codziennosci: porzadki, ustalenie swiatecznego menu, prezentow: co wyjatkowego podarowac ukochanym Najblizszym i w ogole JAK przezyc ten czas i nie oszalec :-) Moja metoda jest..ZATRZYMANIE, dokladnie takie o jakim pisalam powyzej..
  Gdy za oknem proszy snieg, jest niedziela i...rece moga nieco odpoczac milo jest, z filizanka herbaty cynamonowej  popatrzec na Ludzika zawziecie lepiacego z plasteliny, czy raczej tworzacego swiat doroslych widziany oczyma Dziecka...Patrzec, w jaki sposob utrwala w plastelinie swoj sposob postrzegania np. sprzetow domowych- lepiac krzesla i stol....w jaki sposob postrzega nas, rodzicow, psa, papugi....Ja wiem, ze to moga byc bzdury ale wlasnie takie "bzdury" sprzyjaja "odcieciu sie" od:
-musze jeszcze....
-i jeszcze...
-zalatwic poza tym...
-napisac do...
-uporzadkowac...
-wyslac...
-uszyc do konca tygodnia...
-uprac...
...zreszta...wiecie doskonale, o czym tak naprawde pisze, wiec nie bede sie rozwodzic nad tematem, chce natomiast zwrocic uwage na "detale"...skupiam sie na nich przy moich pracach - paradoksalnie tymczasem zdarza mi sie przeoczyc te cenne szczegoliki...ktore ksztaltuja dusze...
 Magia jest usmiech Dziecka...Meza...usmiech na mojej twarzy, gdy bez zbytnich nakladow czasowych (ktorych juz po prostu nie mam a wlasciwie zaciagnelam kredyt u siebie samej:) ), udalo mi sie poczynic troche dekoracji do domu, niekoniecznie wymagajacych jakichs wybitnych umiejetnosci a cieszacych przy tym oko...

    Gdy za oknem proszy snieg....z filizanka prawie pelna aromatycznej herbaty, lowiac owe detale "duchowe" - przechadzam sie po domu wspominajac TEN SAM CZAS w latach minionych: jaki byl...czym pachnial...co WTEDY absorbowalo mojego Ludzika, co robil Maz, w jaki sposob na mnie patrzyl i co oraz: JAK do mnie mowil....co czulam, jakie nastroje panowaly w naszym domu...co wreszcie sobie obiecywalam w kwestii duchowej..W ubieglym roku np. poprzysieglam sobie, ze bede sypiac przynajmniej 6 godzin...zawiodlam siebi, niestety ale obietnice ponawiam:)
 W kazdym razie chodzi mi o to, by nie dac sie zwariowac, nie poddac presji laboratoryjnego designu w naszych domach, naciskom marketingowym ze strony sklepow, ktore w tym wlasnie okresie stawiaja sobie jeden glowny cel: sprzedac jak najwiecej, niewazne w jaki sposob, co i Komu. . Mysle, ze z magia niewiele ma to wspolnego....




Gdy za oknem proszy snieg,dzien umyka przed stalowa szaroscia zmierzchu a ja snujac sie po domu z prawie pusta filizanka dotykam leniwie narzut sprawdzajac ich miekkosc, poprawiam dekoracje, ktore kojarza mi sie z owa magia...nadchodzacych kolejnych wyjatkowych Swiat w moim zyciu...Katem oka znow zerkam w kierunku Ludzika - siedzi odciety od rzeczywistosci...z wysunietym jezyczkiem w skupieniu lepi tym razem lodowke z poleczkami wewnatrz - myslac sobie...ze to juz szoste swieta w Jego zyciu...ze list do Swietego Mikolaja lezy gleboko schowany w mojej szufladzie, do ktorej dostep mam tylko ja....ze bardzo chce, by Swieta w Domu rodzinnym wspominal jako najcudowniejszy czas w Jego zyciu...Egoizm matczyny?...Moze...wedlug opinii Niektorych - wedlug mnie to...Magia..


 ....dotykajac malowanych galezi...przypominam moment, gdy z Ludzikiem je zbieralismy a ja Mu tlumaczylam co zamierzam z nich zrobic....pomagal mi malowac, malujac przy okazji siebie i podloge...To jest Magia...


 ....gdy bezblednie rozpoznal motywy na moim kolejnym ocieplaczu na imbryk, z jednoczesnym zapalem wykrzykujac: mama, to jest piekne!!! - To jest moje Kochane : Magia.....









...gdy malujac szyszki spiewal wymyslana przez siebie piosenke, w ktorej pojawial sie powtarzany co chwile refren: Kochana mama...to jest to...Magia...








 Gdy za oknem (nadal) proszy snieg a noc zaglada przez okna do wnetrza domu, odstawiam pusta filizanke,szykujac kolacje usmiecham sie do siebie, bo wlasnie przypomiam sobie MAGICZNE chwile w TAKIM wlasnie czasie z Bliskimi, ktorzy odeszli...i znajduja sie po drugiej stronie lustra ...czy czuja, ze Ich wspominam? Czy wiedza, jak bardzo mi Ich brak?? Jak wiele pozostalo niezadanych pytan, ktore juz nigdy nie doczekaja sie odpowiedzi??? A moze...znajde je..sama??  Czuje Ich obecnosc przez caly rok ale...w tym wyjatkowym czasie- szczegolnie... To jest Magia...


















 ...Czy za oknem nadal proszy snieg???....Bukszpanowy plot od strony oranzerii pokryl sie mieciutka, biala pierzynka...zatem pruszy....Ludzik najedzony,umyty i zadowolony sni zapewne juz o drobiazgach, jakie byc moze otrzyma od Swietego Mikolaja...Jak cudownie jest wierzyc w nieistniejace...Uczmy sie tej cechy od naszych Dzieci..Prawda jest, ze mozemy sie bolesnie zawiezc...rozczarowac ale...wiecie, ze jako dziecko wierzylam, ze orzechy w czekoladzie naprawde rosna na drzewkach???? Dzis, gdy o tym mysle usmiecham sie na samo wspomnienie a jednak...nie odzierajmy naszych Dzieci z Ich wiary w nieistniejace:)....To tez jest Magia....


 Niedziela sie konczy, choc ....za oknem nadal proszy:))...
Kochane wybaczcie mi ten...sentymentalny moze wpis .. ale poddalam sie calkowicie nastrojowi dzisiejszej niedzieli i...pisalam chyba sercem, choc literki wystukiwaly moje posluszne sercu tym razem- palce...Za jakies pol godziny bede probowac wyjatkowo wczesnie zasnac...Jutro nowy tydzien CZASU MAGICZNEGO...ODLICZANIA....Niech bedzie to czas Wasz i moj pelen magii, drobnych cieplych gestow, ktore utrwala sie w pamieci na dlugo...Niech nie zabraknie w czasie tym usmiechu, czulosci milych niespodzianek i cudownych chwil, nawet przeplecionych przygotowaniami:)
Pozdrawiam Was najmilej i...do nastepnego wpisu...:-)