czwartek, 6 lutego 2014

Do(pas)owane ... ;-)

Moi Mili :) !

 Dzisiejszy post w zasadzie powstaje ("pisze sie") od tygodnia, no moze poltora tygodnia... Nie zeby mi sie "nie chcialo chciec" ale ... czas juz mi sie nie "naciaga" ;-) I choc sloneczko coraz czesciej zaglada przez okna a dni staja sie nieco dluzsze to jednak noce sa moim czasem tworczym :)
  Pamietacie Poprzednie zaslony w jadalni, prawda? Uszylam je z tkaniny toile-de-jouy... Wisialy chyba dwa lata...Pomyslalam o zmianach, moze nie radykalnych jesli chodzi o wzgledy kolorystyki ( bo ja w ogole to tylko i zawsze chlodne i cieple niuanse bezu) pozostalam wierna swojej palecie barw, w ktorej czuje sie zarowno ja jak i moi Najblizsi - komfortowo... Totez poszukiwania nowej tkaniny podyktowane byly potrzeba zachowania konsekwencji w kolorystyce ale... jesli chodzi o desen... chcialam czegos...innego... Gruba obiciowa tkanina w szerokie 8-mio centymetrowe pasy w odcieniu kremu i kamiennego bezu (Steinbeige), mieszanka lnu i bawelny  zauroczyla mnie swoja prostota do tego stopnia, ze decyzje o zakupie podjelam w ciagu doslownie sekund. Dwa dni pozniej zostala dostarczona i jeszcze tego samego dnia wieczorem w mojej pracowni "zawrzalo" :-) )
  Idac za ciosem, zmienilam takze pokrycia krzesel... i .... quilt na stol ale... po kolei..
Tkanina miala 165cm szerokosci wiec w sumie idealnie jesli chodzi o szerokosc  zaslon... niezbyt "idealnie jesli w gre mial wejsc lambrekin o dlugosci 280cm....Musialam idealnie polaczyc tkanine w taki sposob, by laczenia nie byly widoczne. I nie sa... Nastepnie bardzo gruba pianka, ktora przy pomocy zelazka z duza sila uderzeniowa pary - zostala "sprasowana" i polaczona z tkanina wierzchnia, dodatkowo ja usztywnila... Calosc prezentuje sie tak...
 


... Lambrekin i dolne podszycia zaslon zostaly przestebnowane w dekoracyjny motyw kamieni, kilkoma odcieniami nici, by stebnowaniu dodac glebi. Ponadto miedzy podlozenie zaslon umiescilam gruba pianke, ktorej zadaniem bylo usztywnienie i "dodanie" optyczne szerokosci tkaniny...

 ... Szafka na klucze.... Nie moglam jej zostawic w stanie, w ktorym znajdowala sie poprzednio... Nalezalo wymienic tkanine... Dodalam haftowany xxx motyw klucza.. Nie jest moze idealny ale taki sobie wymyslilam i  haftowalam jak zwykle z glowy ;)

 ... krzyzyk jest polmilimetrowy...
 Haftowalam moimi nicmi (recznie cieniowany jedwab) w tonacjach:
starego rozu, szarosci ze szczypta bezu oraz baaardzo ciemnego brazu. W sumie trzy warkocze, z ktorych nie ubylo prawie nic po ukonczeniu robotki... Nastepnie tradycyjnie: kartonik, pianka, oklejenie i umieszczenie na frocie (uprzednio "otapicerowanym" tkanina zaslonowa) szafki... Gotowe..
 Pozostala kwestia podpiecia zaslon.... W tej materii czesto ide "pod prad", szukajac ciagle czegos "innego" - tym razem ucieklam " w tradycje" i uszylam takie podtrzymywacze z odrecznie namalowanym motywem....( Polecam flamastry do malowania na t-schirtach, sa idealne).
 Jeszcze ujecia podlozen zaslon...
 I calosc...
 Aplikacja w samym srodku nadaje indywidualnego charakteru lambrekinowi...



 Mysle, ze calosc odswierzyla wnetrze.. To poczatek zmian... ale o tym chyba w kojenych postach ;-)

 Pozostala kwestia stolu, a w zasadzie tego, CO mialo sie na nim znalezc... Ponizszy quilt jest idealnym rozwiazaniem... W tym miejscu z rteka na sercu musze napisac : byl to jeden z najbardziej pracochlonnych quiltow, jakie stworzylam... Byc moze wyglada niepozornie ale wierzcie mi, to zludzenie. Kazdy, najdrobniejszy detal zostal przyszyty recznie szwem krytym do tkaniny bazowej, rozcietej i nastepnie polaczonej w harmonijna calosc...

 Skad wzial sie ten a nie inny motyw....? Otoz, przegladajac ksiazeczki w pokoju Ludzika natknelam sie na opowiadanie o pewnym miasteczku.... spowitym wieczna szaroscia.... Byl tam obrazek przedstawiajacy rynek owego miasteczka... Nie byl wprawdzie okragly, raczej kwadratowy ale przykul moj wzrok i... reszte "dopowiedziala" wyobraznia. W kazdym razie rynek mojego "miasteczka" jest okragly, zgodnie z ksztaltem blatu stolu.... Kilka godzin zajelo mi dopasowywanie tkanin.... Robilam to w oranzerii, poniewaz tam jest najwiecej swiatla dziennego i nie dochodzi do "przeklaman" kolorystycznych.. Musialam uwzglednic tez kolor zaslon, by calosc rzeczywiscie doskonale sie "zgrala"...


 Wracajac do quiltu...  Tym razem bardzo duzo czasu spedzilam nad szablonem.... gdy jdenak byl gotowy, poszly w ruch nozyce, tkaniny... wklady i wzmocnienia....
 Quilt - co widac na zalaczonym "obrazku" stebnowalam RECZNIE i maszynowo. Podobno  zwykle albo sie pikuje CALY quilt maszynowo albo recznie. Ja polaczylam oba sposoby i mysle, ze nie sprofanowalam pracy ;-)

 Nie pokaze palcow.... aczkolwiek ostatnio.... zaczelam korzystac juz z naparstkow ;-)



 Detale haftowalam tym razem bawelnianymi nicmi, ktore zreszta tez sama cieniowalam.
 Brzegi quiltu wykroilam w fantazyjne luki nawiazujace do "podkroju" lambrekina.



 Jeszcze chcialabym zwrocic uwage  na maly szczegol: plisy, na ktorych przyszylam "patyczki" pikowalam kazda z osobna w inny motyw. I w zwiazku z czesto pojawiajacymi sie pytaniami dotyczacymi wzorow, jakimi przepikowane sa poszczegolne elementy, spiesze z wyjasnieniem:
- otoz nie rysuje wzorow na tkaninie. Maszyne ustawiona mam w pozycji szwu prostego, to jest stebnowki, po czym zwalniam docisk stopki. Wzor pikowania wiec jest efektem "prowadzenia" tkaniny pod stopka maszyny. Doradzam cienkie gumowe rekawiczki, wowczas tkanine (potrojna warstwe: tkaniny zasadniczej, pianki lub wlokniny bawelnianej i podszewki, rowniez bawelnianej) - latwiej jest "ujarzmic". Bedzie sie przesuwac dokladnie w TYCH kierunkach, w jakich sobie tego zyczymy:) Mam nadzieje, ze troche "rozjasnilam" watpliwosci :)









 Calosc: zaslony pokrowce na krzesla i... quilt prezentuja sie - moim zdaniem - idealnie :)

 Poniewaz po ukonczeniu quiltu zostaly "resztki" tkanin....pomyslalam o podkladkach pod talerze... Po trzech dniach a wlasciwie nocach / ;) /  powstalo ich sztuk 6... Kazda w sumie inna ale laczy je rozmiar, kolorystyka i motywy aplikowane, recznie rzecz jasna ;)





 Coz Kochane :) Mam nadzieje, ze nie zanudzilam Was zbytnio...
W tym miejscu, konczac powoli ten tasiemcowaty badz co badz post chcialabym
podziekowac pieknie za komentarze pod poprzednim postem, szczegolnie Tym z Was, ktore zagladacie tu czesto i zawsze znajdziecie chwilke by mily slad swej "bytnosci" u mnie zostawic :-)
 Poniewaz jest sporo pytan odnoszacych sie do haftu 3D, w nastepnym poscie pokaze, jak powstala kolejna "kopia natury" w postaci granatu, nad ktora obecnie pracuje:) Rozcinajac owoc granatu okropnie pochlapalam zaslony, wiec mialam dodatkowe "zajecie" - ale plamy znikly a przy okazji upralam zaslony w kuchni :-))))))))   Owoc musialam przekroic, w przeciwnym razie nie bylabym w stanie ani przygotowac wykroju poszczegolnych elementow, ani tez nie odtworzylam "wnetrza" ;-) Podobnie rzecz sie miala z figa, ktora pokazywalam wczesniej - jednak ta nie sprawila tylu klopotow ;-)))))
   Ale... nie bede sie rozpisywac, wole pokazac :)
Kochani! Zycze udanego weekendu, pelnego slonca i tworczych inspiracji, od ktorych roi sie wokol nas :)
Buziaki :)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ciesze, sie, ze pomimo utrudnien udalo Ci sie znalezc mnie ponownie... Dziekuje pieknie za kazdy komentarz, kazde slowo, ciepla mysl.